Kiedy umowę przystąpienia do OFE podpisywał pewien (młody wówczas) profesor UW, nie wiedział, że wysokość wynagrodzenia obciążonego składką do ZUS jest ograniczona. Dowiedział się o tym od przedstawiciela OFE (!), ponieważ podobnie jak wiele innych osób, z dumą oświadczył, że RMUA wyrzuca zawsze do kosza.
Od słowa, do słowa okazało się, że przez kilka lat pracował na dwóch różnych wydziałach UW i na każdym naliczane miał pełne składki od wynagrodzenia, ponieważ nikt nie zapytał, czy to jest jego jedyna praca. Nikt nie miał więc pojęcia, że przekracza limit wynagrodzenia. W konsekwencji musiał zatrudnić doradcę podatkowego i z zakresu ZUS i złożyć korektę deklaracji podatkowych i do ZUS za kilka lat.
Gdyby natomiast resort pracy wpadł na prosty pomysł, żeby nałożyć na pracowników działów kadr obowiązek (którego niewykonanie zagrożone byłoby np. sankcją pieniężną) wręczania nowozatrudnionym pracownikom informacji na piśmie (inna dla zmieniającego pracę, inna dla podejmującego ją po raz pierwszy) o formalnościach do wypełnienia z chwilą podjęcia pracy, nie byłoby wezwań do wybrania OFE, ani losowań funduszy, czego namacalnym skutkiem byłyby wymierne oszczędności.
Niestety nie raz życie pokazało, że słusznie czy nie, władza lubi szukać oszczędności w prywatnych kieszeniach obywateli. Niestety pochopnie.
Jeżeli dobrze pamiętam, w 1999 r. za podpisanie umowy przystąpienia do OFE prowizja agenta wynosiła ok. 80 zł.
Kwota ta pozostanie bez wpływu na wysokość przyszłej emerytury pana profesora, ale z pewnością oszczędziła mu wiele kłopotu i pieniędzy. Sytuacji, w których spotkanie z przedstawicielem OFE stało się źródłem ważnej dla klienta wiedzy było, jest i będzie wiele.
Wypowiedź przedstawiciela KNF pokazuje, że urząd nie ma prawidłowej diagnozy rynku OFE, a w szczególności zastanawia skąd czerpie on przekonanie, że klienci mogą, umieją i są w stanie samodzielnie dokonać wyboru OFE.
O ile w dużym mieście jest to łatwiejsze – dostęp do oddziałów, Internetu – o tyle na głębszej prowincji nie jest to już takie proste.
W niektórych rejonach jest obecne tylko jedno OFE i jeżeli nie dotrą tam przedstawiciele innych, potencjalny klient nie ma w czym wybierać, a więc mówienie o samodzielnym wyborze dokonywanym przez klienta jest nieuczciwe, bo tam wyboru klienci nie mają.
Tak samo wydumane i zgoła teoretyczne jest założenie, że członek funduszu będzie sam inicjował zmianę funduszu na inny. Klientów, którzy sami podjęli taką decyzję samodzielnie wybierając nowy fundusz i w tym celu wykonali do nas telefon, spotkaliśmy bardzo niewielu.