Patchwork zszywany jest z kawałków tkanin różnego pochodzenia, tylko pozornie do siebie nie pasujących. Szycie patchworków wynikało z potrzeb i możliwości osadników w Ameryce. Dziś ekstrapolując znaczenie słowa – także z potrzeby –
mówimy o rodzinie patchworkowej, gdy składa się ona z ojca, matki oraz dzieci, które są „moje, twoje i nasze”, czyli pochodzą z różnych związków.
W swoich felietonach poświęconych problemom sukcesji zwracam zawsze uwagę na komplikacje pojawiające się, kiedy uprawnione do objęcia spadku jest m.in. nieletnie dziecko. Rozwiązania są w zasadzie proste:
wystarczy, że rodzice spiszą dobrze przemyślane testamenty, w których każdy zapisze swój majątek w całości współmałżonkowi i tym samym wykluczy ryzyko ubezwłasnowolnienia na własnym majątku, co ma miejsce, kiedy nieletnie dziecko lub dzieci dziedziczą po rodzicu na równi z drugim rodzicem.
Jednak testament może być przede wszystkim rozwiązaniem w przypadku rodziny tradycyjnej, bez „szwów i wstawek” – żeby pozostać przy języku robótek ręcznych.
O rodzinie patchworkowej mówimy nie tylko wtedy, kiedy on i ona żyją w nieusankcjonowanym związku i mają dzieci zarówno wspólne, jak i pochodzące spoza tego związku.
Rodzina patchworkowa jest także wtedy, kiedy on i ona pobierają się i mają dzieci z poprzednich związków. W przypadku takich skomplikowanych powiązań rodzinnych problemy piętrzą się niezależnie od wieku dzieci i woli współmałżonków i/lub ich „eks”.
Jeżeli dojdzie do ustawowego podziału majątku (np. domu, w którym zmarły mieszkał z rodziną) pomiędzy wszystkich spadkobierców, czyli np. żonę z dziećmi oraz dzieci z innych związków,
konflikt jest nieunikniony, jeśli spadkodawca nie przewidział zawczasu kwot, które przeznaczone zostaną na wypłacenie zachowków osobom do nich uprawnionym (np. dzieciom z poprzedniego związku). W razie braku środków na opłacenie zachowków, spadkobierców czeka rozwiązywanie sprawy na drodze sądowej.