Wynikająca z niedofinansowania niewydolność publicznej służby zdrowia sprawia, że ponad połowa Polaków leczy się prywatnie. Statystycznie każdy z nas wydaje na ten cel w ciągu roku około 2,5 tys. zł.
W sumie leczenie poza publicznymi placówkami kosztuje nas aż 25 mld zł. Jak prognozuje Polska Izba Ubezpieczeń w roku 2012 w prywatnych gabinetach zostawimy nawet 40 mld zł.
Mimo że wizyta u specjalisty to koszt od 80 zł do 200 zł, trudno dziwić się, że chętnie wyciągamy z portfela tę niemałą kwotę. Z szacunków PIU wynika, że aż 650 tys. Polaków czeka na zaplanowane zabiegi i operacje.
To spora kolejka, którą mogłoby rozładować dodatkowe 3 mld zł, wyłożone z budżetu państwa na publiczną służbę zdrowia. Jednak finansom publicznym już teraz trudno dźwignąć koszty utrzymania systemu sięgające 61 mld zł, więc o dodatkowych wydatkach nie ma mowy.
Nielegalne ubezpieczenie zdrowotne
Rozwiązaniem jest coraz popularniejsze wśród Polaków prywatne ubezpieczenie zdrowotne, które jednak z punktu widzenia prawa jest, jeśli nie nielegalne, to z pewnością nieuregulowane żadnymi przepisami. W ustawie o działalności ubezpieczeniowej nie ma bowiem żadnego zapisu o polisie zdrowotnej.
Jej zdefiniowanie i określenie zasad funkcjonowania tego segmentu ubezpieczeń, z pewnością wpłynęłoby na ich rozwój. Z korzyścią dla zdrowia ubezpieczonych.
Eksperci oceniają, że jeśli zostanie przyjęty projekt ustawy o dodatkowych ubezpieczeniach zdrowotnych – w marcu 2011 roku zaproponowany przez rząd, do którego szereg poprawek zgłosił PIU – sytuacja pacjentów czekających na diagnozę specjalisty powinna się zdecydowanie poprawić. Współpraca ubezpieczycieli i państwowych placówek medycznych, przede wszystkim szpitali, poprawiłaby kondycję finansową tych ostatnich.
Dofinansowanie w ciągu pięciu najbliższych lat sięgnęłoby 300 mln zł, a po tym okresie nawet 200 mln rocznie.
Oznacza to pełne wykorzystanie sprzętu, który dziś w szpitalach najczęściej się kurzy, ponieważ placówki mające kontrakt z NFZ nierzadko przed sądem dochodzą swoich praw o wypłatę pieniędzy za nadwykonania. Co więcej kolejka pacjentów znacząco by się skróciła, bo
lekarze mogliby wykonywać nawet kilkadziesiąt tysięcy zabiegów więcej.
Pojawiają się zastrzeżenia, że jeśli rynek prywatnych polis zdrowotnych się rozrośnie, co oznacza ścisłą współpracę towarzystw ubezpieczeniowych z państwowymi szpitalami, ucierpią mniej zamożni pacjenci, leczący się tylko w oparciu o ubezpieczenie społeczne. Ubezpieczyciele twierdzą jednak, że posiadacze prywatnych polis leczeni byliby wtedy, gdy sale operacyjne oraz diagnostyczne urządzenia medyczne stoją niewykorzystane.
Polisa zdrowotna a abonament
Polisy zdrowotne są obecnie rynkową niszą. Posiada je około 450 tys. Polaków, podczas gdy z abonamentów medycznych korzysta nawet 2 mln rodaków. Trendy stawiają jednak na ubezpieczenia zdrowotne.