By po sprzedaniu auta nie obawiać się wplątania w podobną sytuację, jak Pan Tomasz,
należy jak najszybciej poinformować towarzystwo o zbyciu pojazdu, dostarczając kopię umowy kupna-sprzedaży – najlepiej zrobić to osobiście lub listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Dowód dostarczenia tego dokumentu do ubezpieczyciela należy przechowywać przez co najmniej 3 lata.
Z chwilą poinformowania TU o zbyciu pojazdu ustaje nasza odpowiedzialność. Dobrze jest zachować także ksero polisy, zawartej na sprzedawany samochód i blankiety wpłaty (oryginał polisy, zgodnie z prawem, powinno się przekazać nowemu właścicielowi).
Ponieważ kwota do zapłaty, którą MTU żądało od Pana Tomasza, była niewielka – chodziło o 70 zł (słownie: siedemdziesiąt złotych!) plus ustawowe odsetki – Pan Tomasz zrezygnował z dochodzenia swoich racji (a także porzucił próby dowiedzenia się, za co dokładnie płaci) i po prostu uiścił żądaną sumę. Ale cała sprawa pozostawiła u niego niesmak. Jak sam tłumaczy, przyczyniły się do tego przede wszystkim:
-
opieszałość towarzystwa – czemu dopiero po tak długim czasie MTU poinformowano swojego byłego klienta, że jest jakiś problem z polisą?
-
niemożliwość skontaktowania się zarówno z MTU, jak i z wynajętą przez TU firmą, zajmującą się ściągnięciem należności. „Jakikolwiek kontakt z kancelarią L… i danym towarzystwem graniczy z cudem. 2 dni dzwonienia do kancelarii i 2 dni dzwonienia do towarzystwa po 30 telefonów dziennie…” – mówi Pan Tomasz;
-
niemożność uzyskania informacji, czego dotyczy wezwanie do zapłaty: „W kancelarii wyznaczonej przez towarzystwo nie potrafili powiedzieć, za co mam zapłacić”.
Wielce zastanawiające jest tłumaczenie agenta, opublikowane na naszym Forum. W którym miejscu ustawa wskazuje rzekomo, że zbywca ma obowiązek zapewnić nabywcy 30-dniową ochronę w ramach OC komunikacyjnego?
Olga Żarnowiecka