Szwajcaria należy do krajów o najlepiej zorganizowanym i najskuteczniej działającym ratownictwie na świecie. A mimo to w 2006 roku w Alpach Szwajcarskich zginęło 206 osób w 104 wypadkach górskich. W ciągu trzech pierwszych miesięcy 2007 roku tylko w regionie Zermattu zginęło 22 turystów, jeden przewodnik górski i aż trzech Polaków.
Liczby te niepokoją i nasuwają wiele pytań z którymi zwróciłam się do pana
Bruno Jelk, szefa Ratowników kantonu Wallis. Oraganizacyjnie Szwajcaria podzielona jest na 11 regionów ratownictwa zrzeszonego w Szwajcarskim Ratownictwie Alpejskim (ARS), które ma 97 stacji ratunkowych i 3000 ratowników górskich. SAC Szwajcarski Klub Alpejski również zrzesza i szkoli ratowników (także ochotników), oraz utrzymuje stałe posterunki. Jedynie region Wallis ma swoją własną kolumnę ratowniczą ze stacją w Zermatt, oraz 100-letnią tradycję ratownictwa.
Zespół Ratowników Stacji Zermatt wraz z SAC oraz Air Zermatt razem tworzą pogotowie górskie dla tego regionu. Kolumna ratowników górskich liczy 9-ciu wszechstronnie wyszkolonych zawodowych przewodników górskich, oraz dodatkowo dyżurnego lekarza i szefa, którym jest Bruno Jelk. Górskie Pogotowie Powietrzne Air Zermatt składa sie z 5 sanitariuszy, 10 pilotów, 12 pomocników oraz 8 helikopterów (Eurocoptern i Lamas) stacjonujących w bazie Zermatt. Szwajcarska Lotnicza Straż Ratunkowa REGA kordynuje wszelkie alarmy i wezwania o ratunek.
W alpejskim kantonie Wallis (francuskie: Valais) znajduje się 37 czterotysięczników i ponad połowa lodowców całej Szwajcarii. Przyciągają one różnego rodzaju sportowców w różnych porach roku, co powoduje, że sezon alpinistycznych sportów trwa - 365 dni w roku. W miesiącach letnich w bezchmurne dni wyrusza średnio ok.100 osób na podbój Matterhornu, majestatycznej piramidy na granicy szwajcarsko-włoskiej. Zdarzało się jednak i 150 alpinistów jednego dnia na grani Hörnli, najłatwiejszej drodze do szczytu.
Coraz więcej jest wypadków spowodowanych erozją skały. Niespodziewanie spadające kamienie ranią alpinistów. Zdarza się, że ratownicy nie zdążą i wówczas bywa, że spotyka ich zarzut, iż nie wypełnili swej powinności należycie. Powstają wówczas wątpliwości i pytania: Jak dalece można narażać życie ratowników? Czy mają oni obowiązek popełniać ten sam błąd co alpiniści, iść w góry w ciężkich, niebezpiecznych, ryzykownych warunkach pogodowych i narażać własne życie, by ratować nierozważnych, lekkomyślnych alpinistów? Gdzie jest granica, moralna, psychiczna i fizyczna między obowiązkiem niesienia pomocy i ratunku, a podjęciem ryzyka życia ratownika, czyli bezpieczeństwem i zdrowym rozsądkiem?
Tylko w czasie 4 dni tegorocznych świąt wielkanocnych aż 39 razy wzywano pogotowie powietrzne i ratowników, aż 2 osoby wpadły w szczelinie lodowca. Dlaczego tak wzrosła liczba wypadków i ofiar? Nowoczesny sprzęt sportowy zapewnia coraz większe bezpieczeństwo uprawiana sportów górskich, a mimo to, tak wiele ludzi traci życie w górach. Bruno Jelk: - Od czasu kiedy otworzyły się granice wzrosła ilość alpinistów ze wschodniej Europy i Azji, oraz z całego świata. Nie zawsze przybywają oni z dobrym wyposażeniem i właściwym przygotowaniem kondycyjnym.
Przeważnie są ograniczeni czasowo i często finansowo, dlatego nie bacząc na warunki chcą koniecznie zdobyć szczyt. Nie słuchają prognozy pogody, ostrzeżeń o pogodzie gospodarza schroniska, ani zaleceń wykupienia ubezpieczenia transportu helikopterowego. Niektórzy z oszczędności nie korzystają nawet z kolejki, by wyjechać jak najwyżej, nie korzystają z noclegu w schronisku, oraz z przewodników górskich.
W samym Zermatt do dyspozycji turystów jest osiemdziesięciu przewodników zawodowych, przygotowanych do prowadzenia grup zimą i latem. Wiem, że przewodnik to luksus, wszędzie bezpieczeństwo kosztuje. Matterhorn przyciąga i zbiera największe "żniwo". Kolumna ratownicza, którą kieruję od 25 lat, tylko na tej górze, brała udział w 570 akcjach ratowniczych. Sprowadziliśmy w dolinie 210 ofiar śmiertelnych, oraz 1112 osób ewakuowaliśmy. W tym roku wśród ofiar Matterhornu jest już aż 3 Polaków i 3 Bułgarów.