Zapytałem kilkunastu znajomych, osoby o standardzie życia i wykształceniu zdecydowanie powyżej średniego, co to może być i z czym się im ten skrót kojarzy.
Nikt nawet nie słyszał o IKZE, które wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2012 roku.
Otóż IKZE, to Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego, czyli nowa forma oszczędzania na emeryturę.
Rozwiązanie to wprowadził rząd, kiedy ciął składki do OFE. Wszyscy skoncentrowani byli na OFE, więc nikt nie zwrócił uwagi na nowy twór.
IKZE będą mogły oferować instytucje finansowe, m.in.: fundusze inwestycyjne, biura maklerskie, banki czy OFE.
Oszczędzając na IKZE, będzie można skorzystać z ulgi w PIT – 4 proc. tzw. podstawy wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne.
Maksymalny limit ulgi nie może przekroczyć 4 proc. rocznego limitu składki do ZUS (30 średnich pensji rocznie).
Maksymalny limit, jaki można odliczyć w 2012 r. od podstawy wymiaru składki, to 4.030 zł.
Najsłabiej zarabiający będą mogli uzupełnić swoją składkę do 4 proc. z dwunastokrotności minimalnej pensji.
Wypłata pieniędzy z IKZE jest przewidziana dla osób po 65 r. ż. Jeżeli ktoś wcześniej zlikwiduje IKZE, będzie musiał zwrócić wykorzystane ulgi.
Jednym słowem, dzięki uldze podatkowej od wpłat na IKZE można gromadzić więcej kapitału, który będzie pracował na emeryturę.
Państwo oddaje pracującym obywatelom część podatku, aby zainwestowali go w zabezpieczenie własnej przyszłości.
Ale to jest tylko odroczenie płacenia podatku. Ten podatek stanie się wymagalny dopiero wtedy, kiedy ktoś będzie chciał z tych pieniędzy skorzystać.
A więc podatek będzie liczony od 100% zgromadzonych środków, a jego wysokość w przyszłości pozostaje kompletną niewiadomą (progi podatkowe mogą być przecież znacznie wyższe niż dzisiaj – demografia prawdopodobnie zmusi kolejne rządy do podwyższania podatków!).
Korzystniej?
Nie wiem.
Dopiero czas pokaże, jak Polacy ustosunkują się do tej nowej propozycji i jak się ona sprawdzi po 20, 25, 30 latach, bo tylko taki okres oszczędzania ma jakiś sens.
W ogóle, podstawowa zasada to oszczędzać na czas, kiedy nie będzie się już pracować, czyli pod żadnym pozorem nie sięgać po te oszczędności, dopóki jest się zatrudnionym.
Druga zasada polega na różnicowaniu form oszczędzania na przyszłość. Korzystać należy ze wszystkich dostępnych form kapitalizowania nadwyżek finansowych. I jeszcze jedno, nigdy nie znajdziemy żadnych wolnych środków, jeżeli nie uwierzymy w konieczność ich gromadzenia.
Nikt nie wie, w jakiej otaczającej go rzeczywistości będzie stawał się emerytem. Ja zaczynałem pracę jako pracownik naukowy w socjalistycznym instytucie, a przejdę na emeryturę w kapitalizmie, jako osoba prowadząca z żoną działalność gospodarczą. Nawet gdybym był wróżką, nie mógłbym tego przewidzieć.
Maciej Lichoński
Źródło:
Ubezpieczenia na życie