Państwo od lat myśli o rozwiązaniu narastającego problemu grupy społecznej jaką stanowią emeryci, a zwłaszcza przyszli emeryci, i proponuje im najrozmaitsze formy oszczędzania na starość. Tak, prawdziwym problemem będą właśnie przyszli emeryci, po 2030 r., ponieważ będzie ich więcej, będą żyli dłużej, a ponadto wobec braku infrastruktury społecznej umożliwiającej osobom w podeszłym wieku zachowanie jak najdłużej samodzielności w codziennym życiu, emeryci będą coraz częściej zmuszeni korzystać z rozmaitych odpłatnych usług.
Dotychczas pracodawcy mają możliwość utworzenia w swoich zakładach pracy pracowniczego programu emerytalnego (PPE), wybierając spośród czterech form: pracowniczego funduszu emerytalnego, umowy o wnoszeniu przez uczestników składek do funduszu inwestycyjnego, umowy grupowego ubezpieczenia na życie pracowników z zakładem ubezpieczeń oraz zarządzania zagranicznego.
Wszystko pięknie. Tyle że korzysta z tego zaledwie garstka Polaków.
W krajach Europy Zachodniej PPE są zdecydowanie bardziej popularne – wskaźnik penetracji wynosi w Wielkiej Brytanii aż 90%, podczas gdy w Polsce ledwo przekracza 2%.
Podobnie wyraźne różnice można odnotować w wartości zarządzanych aktywów: Dania – 68 mld euro; Wielka Brytania – 1,1 bln euro; Holandia – 722 mld euro; Rumunia – 90,2 mln euro; Polska – 1,25 mld euro.
W Polsce PPE nie przyjęło się z wielu powodów, o których nie będę się tutaj rozpisywał.
Drugim pomysłem naszego rządu, aby zachęcić Polaków do oszczędzania na emeryturę, jest IKE.
To nasz dobrowolny wkład dziś, aby jutro świadczenie było wyższe.
Wystarczy otworzyć indywidualne konto emerytalne (IKE) w banku, firmie ubezpieczeniowej, towarzystwie funduszy inwestycyjnych lub biurze maklerskim. Ma to być ostatni z trzech filarów naszej przyszłej emerytury: po części pochodzącej z ZUS (pierwszy filar) i otwartego funduszu emerytalnego (drugi filar).
Zachętą jest zwolnienie z tzw. podatku Belki.
Na dzień 30 czerwca 2011 r. instytucje finansowe prowadziły 798 912 IKE, a wartość środków zgromadzonych na tych kontach wyniosła 2 923 545 tys. zł.
Pomysł okazał się tak samo chybiony, jak poprzedni.
Teraz pojawił się kolejny temat: IKZE.