Podam więc taki przykład – za te same 200 zł miesięcznie, wpłacanych jako składki za polisę, w przypadku śmierci współmałżonka otrzymamy od Towarzystwa Ubezpieczeniowego kwotę 250 – 300 tys. I to wolne od jakichkolwiek obciążeń. Nic z tych pieniędzy nikomu nie musimy oddawać, nikt oprócz nas nie ma do nich prawa, fiskus nie upomina się o podatek. Same korzyści.
Powiecie, niemoralnie jest zarabiać na czyjejś śmierci. Tak, zarabiać jest niemoralnym, ale czy otrzymanie odszkodowania jest czymś nagannym?
Coraz więcej rodziców samotnie wychowuje dzieci. Ktoś kiedyś wyliczył, że wychowanie i wyedukowanie dziecka od „słodkiego bobasa” do 18-to letniego „dorosłego człowieka”, to koszt około 350 tys. zł. To oczywiście maksimum, choć bez „szaleństw”. Czy wobec tego, przeciętnie zarabiający, samotny rodzic jest w stanie odłożyć na „start” dla dziecka wystarczającą kwotę– wątpię... Pewnie coś tam uzbiera, ale będzie to góra kilka tysięcy. A teraz, co będzie jeżeli zabraknie rodzica? Dziadkowie, wujkowie, zgoda, jakoś może „przechowają” do dojrzałości, ale startu w „dorosłe życie” nie zapewnią. I znowu, 200 zł miesięcznie przeznaczone na opłacenie składki ubezpieczeniowej da w tych smutnych okolicznościach spory kapitał dziecku – może pójść na dobre studia, kupić mieszkanie.
Kup ubezpieczenie