Klasyczne zapytanie ofertowe osoby zainteresowanej ubezpieczeniem na życie wygląda mniej więcej tak: „chciałbym zabezpieczyć rodzinę na 10 lat w razie gdyby mi się coś stało (żona i dwoje dzieci) i ubezpieczyć się na 100 000 zł, polisa bezterminowa, broń Boże bez żadnego funduszu oraz żeby była niezdolność do pracy, kalectwo, poważne zachorowania. I nie chciałbym płacić więcej niż 100 zł miesięcznie. Najtańsza oferta wygrywa!”
No i siadają biedni agenci i liczą, liczą, liczą i nijak im składka nie wychodzi taka niska.
A zapytanie już w założeniu jest bez sensu, ale o tym Klient nie wie. A że Klient to nasz Pan więc nie wolno Mu zwrócić uwagi, że to co napisał nie ma w ogóle sensu. Jeżeli zwrócimy uwagę, przegraliśmy kontrakt na starcie.
Prawie każdy Klient chce mieć polisę bezterminową i bez żadnego funduszu (fajnie brzmi) kiedy ktoś nie zdaje sobie kompletnie sprawy co to oznacza.
A oznacza to niemalże wykładniczy wzrost kosztów, gdy będziemy zbliżać się do naszej średniej długości życia, która dzisiaj wynosi dla mężczyzny nieco ponad 72 lata a kobiety 80,6 lat.
Stosując tablice długości życia wszystkie firmy ubezpieczeniowe w Polsce określają ryzyko zgonu każdego Klienta w określonym przedziale wiekowym.
I właśnie dlatego składka miesięczna przy ubezpieczeniu takim, o jakie prosi ten klient
wzrasta ponad 10-krotnie między 20 a 60 rokiem życia!
Czy ktoś to wie? Czy ktoś informuje o tym Klientów?
No i pytanie podstawowe:
czy to Klienta w ogóle obchodzi?
Dla przeciętnego Polaka horyzont 5-letni jest już bardzo długi, a planowanie finansowe na czas dłuższy należy do wyjątków.
Stąd mówienie młodemu człowiekowi o odkładaniu na emeryturę to abstrakcja. Szkoła tego nie nauczyła, dom też, skąd miał więc czerpać wiedzę?
O jakim więc mamy mówić ubezpieczeniu dożywotnim, skoro już w momencie zawierania ubezpieczenia przyjmujemy błędne założenie, że Klienta będzie stać na opłacanie u schyłku kariery zawodowej horrendalnie wysokich składek!
To o czym napisałem wyżej robione jest przez sprzedawców nagminnie.
Agent weźmie prowizję przez 10-15 lat a to, że potem polisa padnie z powodu zbyt wysokiej składki nikogo nie obchodzi. Przecież nieświadomy do końca Klient sam tego chciał.
A jaka rola doradcy?