Druga rzecz to wysokość sumy ubezpieczenia na życie. Zresztą nie tylko na życie.
I tu dygresja: spotykamy się często z ludźmi, którzy od lat mają ubezpieczone domy na 30% ich wartości, a nie tak dawno dowiedziałem się od naszych długoletnich Klientów, że mają znajomą agentkę, która im bardzo tanio zawsze wycenia ubezpieczenie olbrzymiego domu bo płacą tylko niecałe 200 zł rocznie. Możecie się Państwo domyślić jaką miałem minę jak zobaczyłem tę pożal się Boże polisę!
Suma ubezpieczenia w ubezpieczeniach życiowych ma chronić, jak sobie życzył Klient, Jego rodzinę i to na okres 10 lat. Jak te 100 000 zł mają wystarczyć na uzupełnienie dochodu rodziny przez 10 lat to na zawsze pozostanie tajemnicą Klienta.
Ja wiem, że plus minus da to rentę kapitałową na poziomie 500 zł miesięcznie. Przy dwójce dzieci i żonie niepracującej (zakładam, że pójdzie w razie czego do pracy, jak ją znajdzie!) to dużo czy mało?
Jak się chce mieć czyste sumienie, że jest się ubezpieczonym to jest bardzo dużo.
A jakby się coś naprawdę stało, to wystarczy na parę miesięcy skromnego życia (koszty pogrzebu, sprawa spadkowa, pożyczki itp itd).
Jeżeli chce się naprawdę wiedzieć jaka powinna być suma ubezpieczenia na życie należy razem z doradcą ubezpieczeniowym zrobić analizę finansową. Bez niej ani rusz! Z analizy finansowej wyjdą nam dopiero prawdziwe potrzeby, które będziemy musieli dopasować do naszej sytuacji materialnej.
Każdy dobry doradca ubezpieczeniowy chce, aby Jego Klient był zadowolony z zabezpieczenia, jakie kupił. To nie jest sprzedaż jednorazowa!
Potem przez lata (ja już ponad 17) obsługujemy tego Klienta, spotykamy się z nim, patrzymy Mu prosto w oczy spokojni, że produkt jaki zaproponowaliśmy w pełni odpowiada Jego potrzebom.
Tyle, że kto się odważy powiedzieć prosto w oczy na pierwszym spotkaniu Klientowi, że to co on chce kupić nie ma się nijak do Jego autentycznych potrzeb? Że suma ubezpieczenia jaką proponuje to jest tzw. w żargonie agentów wieńcówka (starczy na wieńce), że to, co składa na emeryturę wystarczy mu na dobry rower górski, a nie na dożywotnią rentę kapitałową, że przy kilkorgu małych brzdącach w domu
najważniejsze są zabezpieczenia rodziców od śmieci, niezdolności do pracy, poważnych zachorowań i wypadków, a nie bzdurne zasiłki od urodzenia dziecka czy śmierć rodziców i teściów!