Bywa jednak, że z rozmaitych przyczyn stosunki z rodzeństwem są raczej oziębłe i wtedy taka osoba wybiera osobę „z którą jest jej po drodze” powołując w testamencie tę osobę do dziedziczenia.
Po śmierci spadkodawcy taka osoba udaje się z testamentem w ręku do sądu lub do notariusza i zakłada sprawę spadkową. Jeżeli rodzina nie wnosi żadnych sprzeciwów, w ciągu kilku dni osoba obejmuje spadek. Jednak zanim go obejmie musi... zapłacić podatek spadkowy.
Jeżeli jest to osoba z trzeciej grupy spadkowej, podatek ten wynosić będzie 20% masy spadkowej (celowo pomijam kwotę wolną od podatku, jako niewiele znaczącą przy większych spadkach).
I tu pojawia się poważny problem: skąd wziąć nagle pieniądze na zapłacenie podatku spadkowego? Żaden bank nie udzieli kredytu na zapłacenie podatku, pożyczki od znajomych w dzisiejszych czasach też nie wchodzą w rachubę.
I tak tysiące spraw spadkowych leżą w sądach czekając na zaświadczenie o zapłaceniu podatku spadkowego przez osobę dziedziczącą, podczas gdy masa spadkowa „czeka” na właściciela.
Proszę pamiętać, że jeżeli jest to np. mieszkanie czy dom, ktoś musi w tym czasie opłacać za nie czynsz, podatek od nieruchomości i ponosić inne koszty związane z masą spadkową. Z całą pewnością nie będzie to pominięta w testamencie rodzina.
Powołując więc kogoś do spadku powinniśmy z tą osobą porozmawiać i upewnić się, czy dysponuje ona środkami na ewentualne zapłacenie podatku spadkowego.
W razie odpowiedzi negatywnej jestem osobą, która może pomóc rozwiązać problem, ponieważ żaden prawnik nie pomoże znaleźć brakujących pieniędzy.
Proszę pamiętać, że rolą prawnika jest takie doradzanie klientowi w zakresie prawa spadkowego, aby przy pomocy właściwie spisanego testamentu majątek trafił do właściwych osób. Jednak żaden prawnik nie będzie zastanawiał się, ani doradzał, skąd ta osoba ma wziąć pieniądze na zapłacenie podatku spadkowego.
W bardzo podobny sposób w kolejnych felietonach będę rozpatrywał bardziej skomplikowane sytuacje rodzinne.
Maciej Lichoński
Źródło:
Ubezpieczenia na życie