Tak się czasem w życiu dzieje, że ktoś idzie przez życie sam. Ma czas dla siebie, więc łatwiej jest mu się rozwijać, awansować, a tym samym wzbogacić się.
W jakimś momencie ma już mieszkanie, samochód, jakieś oszczędności.
Powoli acz nieustanie przybywa naszemu bohaterowi lat, inaczej mówiąc - starzeje się.
Sumka na koncie jest już całkiem spora, część oszczędności została zainwestowana w fundusze inwestycyjne (a czy ktoś wie, jak się dziedziczy te fundusze? - jeszcze nie spotkałem), a pięknie urządzone mieszkanie jest obiektem zazdrości całej rodziny.
I co dalej?
W pewnym momencie przychodzi refleksja, komu to wszystko zostawimy, jako że zabrać ze sobą do nieba dóbr doczesnych jeszcze się nikomu nie udało.
Znam ludzi, którym jest absolutnie wszystko jedno, co się stanie z majątkiem po ich śmierci. Ale to jest zaledwie znikomy odsetek osób samotnych i w gruncie rzeczy głęboko nieszczęśliwych.
Z reguły osoby samotne mają wokół siebie kochające rodziny, braci, siostry, chrześniaków, innych krewnych a nawet osoby obce, które darzą uczuciem przyjaźni, miłości i mają do nich olbrzymie zaufanie.
Jeżeli osoba samotna nie spisze testamentu cały jej majątek dziedziczą rodzice. Jeśli już nie żyją, w to miejsce wchodzi rodzeństwo.