O ubezpieczeniach na życie piszę od 18 lat bez przerwy, bo to moja specjalność i moje hobby. O ubezpieczeniach majątkowych piszę zdecydowanie rzadziej, pozostawiając tę grupę produktów innym specjalistom mającym znacznie większe doświadczenie niż ja.
Dziś wyjątkowo postanowiłem napisać coś na ten temat, ponieważ informacje, jakie chciałbym Państwu przekazać mogą się okazać niezwykle ważne i przydatne, a nie zawsze klienci są o tym informowani.
Zacznę jednak najpierw od opowiadania opartego na „fakcie autentycznym” (jakby fakty mogły być nieautentyczne).
Za górami, za lasami mieszkała sobie rodzina złożona z babci, rodziców i trójki dzieci. Mieszkali w niewielkim i nie bardzo nowoczesnym domku, chociaż murowanym, zadbanym i pięknie otynkowanym na zielono-niebieski kolor. Dodatkowo domek od lat był ubezpieczany od ognia i innych zdarzeń losowych, co pokazuje, że rodzina robiła naprawdę wszystko, aby móc czuć się bezpiecznie pod swoim dachem.
Pewnego roku firma ubezpieczeniowa wprowadziła nowe warunki dla nieruchomości do ubezpieczenia powołując się na prawo budowlane, cytuję: „Właściciel lub zarządca budynku zobowiązany jest do przeprowadzenia przeglądu stanu technicznego domu* polegającego między innymi na sprawdzeniu (raz na rok) szczelności instalacji gazowych oraz drożności przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych)”.
Agent ubezpieczeniowy, który od lat już ubezpieczał dom rodziny uprzedził, że zgodnie z nowymi Ogólnymi Warunkami Ubezpieczenia, jeżeli przyczyną szkody pożarowej będzie jeden z elementów instalacji wyróżnionej w załączniku do ww. przepisów, towarzystwo ma prawo odmówić wypłaty świadczenia.
Komin w domku od nowości nie widział kominiarza, przewody wentylacyjne były, ale czy były drożne nie wiedział nikt, a gazowy kocioł CO był swego czasu instalowany przez stryjka gazownika-amatora i tylko raz był naprawiany przez niego, a przeglądu nigdy nie przechodził, ponieważ sprawował się zawsze doskonale.
A poza tym przegląd instalacji to przecież zawsze wydatek ponad 100 zł i konserwacja pieca ze dwa razy tyle, to skoro wszystko dobrze działa...
Ze względu na podwyższenie sumy ubezpieczenia od kradzieży (zakup nowego telewizora i lodówki), do polisy ubezpieczeniowej trzeba było zrobić aneks, więc agent ubezpieczeniowy pojawił się znowu wkrótce po wystawieniu polisy.
Przy okazji zapytał kontrolnie, czy właściciele domu wykonali wymagane przeglądy.
Oczywiście zapomnieli (?), ale głupio się im zrobiło, że nie dotrzymali danego słowa i jeszcze w obecności agenta zatelefonowali do spółdzielni kominiarskiej, która mieściła się dwie ulice dalej i do uprawnionego fachowca od pieców CO, zamawiając przeglądy.