Ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych nie jest precyzyjna i w przypadku upadłości towarzystwa życiowego klienci mogliby mieć problemy z odzyskaniem pieniędzy – informuje „Parkiet”.
UFG na ratunek
Gazeta przypomina, że według zapisów ustawy, Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny pokrywa roszczenia osób poszkodowanych w przypadku upadłości zakładu ubezpieczeń na życie do wysokości 50 proc. wierzytelności, ale nie wyższej niż 30 tys. euro.
Jednak zdaniem prezes UFG, Elżbiety Wanat-Połeć, problem polega na tym, że nie do końca wiadomo, co jest wierzytelnością w przypadku polis inwestycyjnych. W produktach powiązanych z Ubezpieczeniowymi Funduszami Kapitałowymi, polisach lokacyjnych i produktach ustrukturyzowanych, które są de facto umowami na życie, brak precyzyjnych zasad określających poziomy gwarancji dla poszczególnych produktów. Szefowa Funduszu mówi, że praktycznie nie spotyka się umów, w których dosłownie określone byłoby, jaką część wpłaconych na polisę składek w przypadku bankructwa zakład życiowy musi zwrócić.
Katarzyna Biela z biura prasowego nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego wyjaśnia, że w praktyce może się zdarzyć, iż ustalenie przedmiotu wierzytelności będzie trudne z uwagi na niejasności w zakresie brzmienia danej umowy. Kwestia ta nie wynika jednak z niejasnych przepisów, tylko z brzmienia umów.