Polski publiczny system opieki zdrowotnej jest w stanie permanentnego kryzysu. Co jakiś czas dowiadujemy się o bankrutującym szpitalu, skandalu medycznym, wyjazdach lekarzy do krajów Europy Zachodniej, czy też o ciągłym braku środków w Narodowym Funduszu Zdrowia.
Politycy przekonują nas, że za kilka lat powinno być lepiej, że już za rok znajdą się większe pieniądze na ochronę zdrowia. Są jednak sprawy, które czekać nie mogą. O ile jeszcze uda znaleźć się pieniądze na operacje pacjentów, których życie jest już zagrożone – choć i oni muszą często czekać w miesięcznych kolejkach, to już przeprowadzenie profilaktycznych badań specjalistycznych często jest bardzo utrudnione. Wszyscy wiemy, że szybka diagnoza, to połowa sukcesu w walce z chorobą. Co zrobić, aby zapewnić sobie dostęp do wymaganych badań?
Nie licz na państwo
W Polsce brakuje pieniędzy na leczenie dzieci po przeszczepach. Trudno wymagać, że Narodowy Fundusz Zdrowia będzie przeprowadzał badania diagnostyczne wśród zdrowej populacji. To myślenie krótkowzroczne, ale niestety nieuchronne. Szybkie zdiagnozowanie choroby ma ogromnie znaczenie, zarówno dla pacjenta, jak i dla służby zdrowia.
Dla pacjenta oznacza, że nie będzie prawdopodobnie musiał przechodzić przez dalsze stadia choroby, które są nieprzyjemne, kosztowne, wyczerpujące i niestety czasem bezskuteczne. Im szybsze wykrycie choroby, tym większe szanse powrotu do zdrowia. Niestety, w części naszego społeczeństwa pokutują jeszcze stare nawyki. Idziemy do lekarza wtedy, gdy coś nas boli. Ale wtedy może być już za późno.