Ci, którzy już wyczekują emerytury i obawiają się, że przejście na nią zostałoby drastycznie odsunięte w czasie – mogą czuć się bezpieczni.
Kraje, które zatwierdziły decyzję o podwyższeniu wieku emerytalnego, wprowadzają reformę bardzo powoli.
Hiszpania, która na początku tego roku zadecydowała o podwyższeniu progu emerytalnego do 67 roku życia, rozplanowała to działanie na kilkanaście lat. Począwszy od roku 2013, przez pierwsze sześć lat wiek emerytalny będzie podwyższany zaledwie o miesiąc w skali roku. Zakończenie procesu wydłużania wieku emerytalnego jest przewidziane dopiero na rok 2027.
Oczywiście prace nad ustawą były burzliwe. Związki zawodowe protestowały, groźba strajku generalnego wisiała nad Hiszpanią. Ale ostatecznie udało się dojść do porozumienia i opracowano
strategię działania, która w przyszłości, za kilkanaście lat ma uchronić kraj przez zapaścią.
Dzięki takim długofalowo wprowadzanym rozwiązaniom reforma będzie najskuteczniejsza właśnie wówczas, gdy sytuacja demograficzna państw europejskich osiągnie już etap z czarnych scenariuszy – a więc gdy na każdą osobę czynną zawodowo będzie przypadało kilku emerytów.
Czesi podnoszą swój wiek emerytalny już od 1996 roku – każdego roku wzrasta on o 2 miesiące dla mężczyzn i o 4 miesiące dla kobiet. U naszych południowych sąsiadów wiek emerytalny kobiet uzależniony jest ponadto od liczby posiadanych dzieci –
im liczniejsze potomstwo, tym wcześniej można przejść na zasłużony odpoczynek.
Niski próg emerytalny to cecha charakterystyczna dawnych krajów socjalistycznych, podobnie jak zróżnicowanie wieku emerytalnego ze względu na płeć.
Polska jest jednym z niewielu krajów Europy, w którym nie podjęło jeszcze energicznych kroków w celu dostosowania systemu emerytalnego do naszej przyszłej sytuacji demograficznej.
Sprzeciw społeczeństwa, sprzeciw wyrażany wbrew opiniom ekspertów, skutecznie blokuje zapał polityków do zajęcia się problemami, które realnie dotkną nas za kilkanaście-kilkadziesiąt lat.
Olga Żarnowiecka