Zanim wygłosimy taki pogląd, sprawdźmy, ile tak naprawdę będzie nas kosztowało ubezpieczenie – odpowiedź może nas zaskoczyć. Kilka złotych dziennie za
pełną ochronę na stoku podczas aktywnego uprawiania sportów zimowych to naprawdę nie dużo.
Czy Karta wystarczy narciarzowi?
Nie. Liczy się tu nie tylko fakt, że bez dodatkowego ubezpieczenia będziemy musieli zapłacić za to, za co normalnie płaci każdy Austriak, Szwajcar, czy Włoch, udając się do lekarza, czy leżąc w szpitalu.
Ważne jest to, że wyjeżdżając na narty jesteśmy narażeni na szczególny rodzaj niebezpieczeństwa.
Najpoważniejsze zdarzenia to:
-
wypadek na stoku, który może wiązać się z długim pobytem w zagranicznym szpitalu, koniecznością przewiezienia do kraju i nieść za sobą trwały uszczerbek na zdrowiu wymagający długotrwałej rehabilitacji,
-
wypadek lub zaginięcie w wysokich górach wymagające interwencji służb ratownictwa górskiego (możliwe użycie śmigłowca ratunkowego) – bez ubezpieczenia kosztami w wysokości nawet kilkunastu tysięcy euro jest obciążany poszkodowany,
-
spowodowanie wypadku na stoku, który skutkuje tym, że z naszej winy trafia do szpitala inny użytkownik stoku - ten może nas pozwać o odszkodowanie za zniszczony sprzęt narciarski lub za utratę zdrowia – odszkodowania mogą sięgać kilkudziesięciu tysięcy euro.
Od wyżej wymienionych i nie tylko tych zdarzeń, a raczej konsekwencji finansowych z nimi związanymi
chronią polisy ubezpieczeniowe, których zakupienie przed wyjazdem na narty czy snowboard należy traktować niemal na równi z dobrym dostrojeniem wiązań.
Co powinno obejmować dobre ubezpieczenie na narty i snowboard?
Polisa ubezpieczeniowa, w którą powinien się zaopatrzyć narciarz lub snowboardzista wyjeżdżający za granicę powinna obejmować:
-
KL - koszty leczenia
-
Koszty transportu i repatriacji,
-
Koszty poszukiwania i ratownictwa górskiego,
-
NNW- Następstwa Nieszczęśliwych Wypadków,
-
OC za szkody wyrządzone osobom trzecim,
-
Ubezpieczenie sprzętu sportowego
-
Usługi Assistance.
Zofia Dmochowska