W poprzednich trzech odcinkach omówiłem w sposób najbardziej przystępny, jak potrafiłem dziedziczenie w rodzinie, gdy jesteśmy osobą samotną, bezdzietnym małżeństwem oraz małżeństwem posiadającym nieletnie potomstwo. Starałem się pokazać pułapki na jakie narażają się nieświadomie dorośli ludzie pozostawiając dziedziczenie ustawowe.
Zawsze ludzie dzielili się, dzielą i będą dzielić na takich, którzy pozostawiają wszystko losowi (słynne powiedzenie Polaków: Bóg tak chciał) oraz
ludzi, którzy też wierzą w Boga, ale starają się sterować swoim losem za życia, a także wpływać na to co się może wydarzyć po ich śmierci.
Niestety tych drugich jest znakomita... mniejszość.
Dlatego też, jak pokazuje najnowsza historia Polski,
w ostatnich latach wiele majątków trafia po śmierci właścicieli - i wbrew ich woli - w zupełnie inne ręce niż by się mogli tego spodziewać.
Jeszcze gorsza sytuacja niż w rodzinie może się przydarzyć, gdy ojciec lub matka zakładają działalność gospodarczą próbując swoich sił, jako początkujący biznesmeni i zupełnie nie myślą na jakie perturbacje narażają współmałżonka, gdyby ich nagle zabrakło.
Od kilkunastu lat nastąpił w Polsce lawinowy wzrost firm rodzinnych. Z reguły opierają się one na jednym „filarze” – jest nim z reguły ojciec lub matka rodu, a
do pomocy zatrudnieni są w sposób mniej lub bardziej formalny członkowie rodziny i przyjaciele.
Drugi model bardzo popularny, to dwaj bracia zakładają spółkę cywilną i tak działają wiele lat, a przy odrobinie szczęścia i pracowitości osiągając spory majątek, który w ich przekonaniu jest znakomitym zabezpieczeniem dla ich rodzin.
Mnie zawsze
zastanawia jaki jest powód, dla którego biznesmen prowadzi firmę zatrudniającą kilkanaście lub kilkadziesiąt osób w formie działalności gospodarczej lub spółki cywilnej. Czy, kładąc podwaliny nowego bytu gospodarczego, nie marzy po cichu o tym, żeby stworzyć nową polską firmę rodzinną, która będzie trwałym elementem polskiej gospodarki?