Biednego nie stać na oszczędzanie
Gdyby ci ludzie przeznaczyli kilkaset złotych rocznie na ubezpieczenie z uwzględnieniem ryzyka powodzi, mogliby spać spokojnie. Jednak zrozumiałe jest, że tych, którz żyją z miesiąca na miesiąc, bardziej martwi niezapłacony czynsz, niż ubezpieczenie… do czasu, gdy coś się stanie.
Osoby zamożne, które zostały dotknięte skutkami lipcowego kataklizmu, poradziły sobie lepiej z likwodowaniem jego skutków. Oszczędności, zdolność kredytowa, inne nieruchomości znajdujące się na niezalanych terenach – to wszystko spowodowało, że – choć z nadszarpniętym portfelem, to jednak wyszli z tej sytuacji obronną ręką.
Ale to nie kwestia zamożności czy biedoty stanowi główny problem naszego społeczeństwa, lecz brak elementarnej wiedzy na temat ubezpieczeń. Przeciętny Kowalski kupi prędzej polisę samochodową AC, niż ubezpieczy swoje życie, nie mówiąc o zabezpieczeniu mieszkania. W dalszym ciągu, w świadomości Polaków ubezpieczenia dobrowolne traktowane są jako zbędny wydatek pieniędzy.
Oferty rynku ubezpieczeń
Powódź w 1997 roku sprawiła, że nie tylko społeczeństwo zaczęło postrzegać tego rodzaju zdarzenia losowe jako realne zagrożenie, katastrofalne w swoich skutkach. Od tego czasu rynek ubezpieczeń nieco rozszerzył wachlarz ofert, mających zapewnić klientom ochronę mienia przed skutkami powodzi.
Sprawdzam moją składkę!