Przyglądamy się regulacjom:
DANIA:
-
leczenie stomatologiczne - pełna odpłatność, część świadczeń refundowana jest w 30 proc.
-
realizacja recepty: pokrywamy 100 proc. kosztów, potem możemy dochodzić zwrotu części kosztów w urzędzie gminy,
-
wydatki na leki poniżej 520 DKr nie są refundowane.
Skomplikowane, prawda? Pamiętać musimy, że Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego owszem uprawnia do korzystania z opieki medycznej w państwie członkowskim, ale tylko w placówkach służby zdrowia działających w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia. Często niesie to za sobą gorszą jakość usług (wieloosobowe sale szpitalne, tylko podstawowe badania, leczenie specjalistyczne wymaga skierowań), ale tym co może być dla nas większym problemem jest konieczność ponoszenia części wydatków na leczenie z własnej kieszeni.
Leczenie w innym państwie członkowskim odbywać się będzie według tych samych reguł, które obowiązują osoby ubezpieczone w tym państwie. W związku z tym ubezpieczony w NFZ będzie mógł nieodpłatnie skorzystać tylko z tych świadczeń zdrowotnych, które należą się nieodpłatnie ubezpieczonym w danym państwie. Wszystkie koszty świadczeń zdrowotnych, które częściowo (na zasadzie współpłacenia) lub w całości ponosi osoba ubezpieczona w danym państwie poniesie także ubezpieczony w NFZ.
Kolejnym mankamentem jest to, że EKUZ obowiązuje jedynie w krajach Unii Europejskiej oraz Islandii, Lichtensteinu, Norwegii i Szwajcarii, nie przyda nam się natomiast podczas pobytu w Rosji, na Ukrainie, nie wspominając już o wojażach po innych kontynentach. Ponadto Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego nie zapewnia pokrycia przez NFZ kosztów transportu medycznego do Polski, prawdopodobnie dlatego, że jest to bardzo kosztowne.