Latem ubiegłego roku Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), nadzorująca działalność Otwartych Funduszy Emerytalnych, przesłała do Ministerstwa Pracy projekt zmian na rynku wtórnym OFE.
Odsądzając od czci i wiary wszystkich akwizytorów, pracujących na rzecz poszczególnych OFE, regulator rynku finansowego twierdził, że decyzje dotyczące zmiany OFE powinny być podejmowane przez klientów bardziej racjonalnie (?), „żeby klient sam inicjował zmianę funduszu”.
Członek OFE powinien móc zgłosić się do nowego funduszu korespondencyjnie (mailem, listem, telefonicznie lub faksem). Takie podejście miałoby pozwolić na znaczne ograniczenie kosztów systemowych, itp., itd.
Czytałem te informacje w Internecie i przecierałem oczy ze zdziwienia. Wiedziałem bowiem, że badania przeprowadzone w tym samym czasie przez Pentor dla PIPUiF wskazywały niski poziom wiedzy Polaków na temat systemu emerytalnego w ogóle i OFE w szczególności.
Koszty akwizycji, pobierane przez OFE, przedstawiane były jako podstawowa przyczyna przyszłego niskiego poziomu emerytur w Polsce.
Dziennikarze ochoczo podchwycili ten motyw i straszyli nim, aż miło.
Gdyby nie to, że wiem, jaka jest prawda, ile pracy i autentycznego wysiłku kosztuje mnie za każdym razem przedstawienie zasad systemu emerytalnego potencjalnemu klientowi, pewnie przestałbym w ogóle wychodzić z domu – tak agresywne były oskarżenia. Nota bene zdesperowana niewiedzą młodych ludzi i brakiem ciekawości w odniesieniu do tego, co dotyczy ich przyszłości, moja żona zaleca każdemu kupić i przeczytać 2 ustawy: o systemie emerytur i rent oraz o OFE i wpiąć je jako pierwsze dokumenty do segregatora „Emerytura”, a następnie z biegiem lat nanosić ewentualne zmiany.
Latem tego roku temat OFE znów powrócił. Pretekstem była reforma przygotowywana w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Tym razem padła propozycja zmniejszenia części składki emerytalnej odprowadzanej do OFE. Zabieg ten miał umożliwić utrzymanie niezmienionego wieku emerytalnego.
Naród się ucieszył, bo dłużej pracować nie chce, a że argumenty były bardzo miałkie, tego nie umiał jednak ocenić.
Media znowu hasały, a zdezorientowany Polak, nie wiedząc więcej niż przedtem, gotów był poprzeć projekt: dlaczego prywatna firma (Powszechne Towarzystwa Emerytalne) ma na mnie zarabiać?!
I oto 14 września 2010, niedługo po spotkaniu Premiera z przedstawicielami Powszechnych Towarzystw Emerytalnych (zarządzających OFE), „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł na temat postrzegania OFE przez Polaków.
Okazuje się, że tylko 9 % Polaków pozytywnie ocenia jakość zarządzania pieniędzmi na emeryturę przez OFE. Prawie połowa z nas wyraża negatywne opinie na ten temat. Wśród krytykujących przeważają osoby starsze i mniej wykształcone.
W swoich wypowiedziach respondenci wyrażają wielokrotnie opinie wzajemnie się wykluczające, co pokazuje, że odpowiedzi nie są ani oparte na wiedzy, ani na przemyśleniach, ot - strzał.
Tu przypomina mi się historia ze szkoły podstawowej: na lekcji biologii nauczycielka pyta Mariolkę, co może powiedzieć na temat żaby. Na to Mariolka strzela: „Żaba... kumka”.
Na jakiej więc podstawie KNF mogła postulować w ubiegły. roku, żeby wybór klientów był wyborem racjonalnym?
Każdy nasz klient ma dostęp do materiałów informacyjnych dotyczących OFE (drukowanych, on-line). I co z tego wynika?
Zupełnie nic. Na ogół materiałów nikt nie czyta i mało kto zagląda na stronę OFE. Pytania zadają nam tylko pojedynczy klienci.
Natomiast większość, karmiona przez mało niestety zorientowane w temacie media, zarzuca nam, że OFE za mało zarabiają, że i tak żadnej emerytury z tego nie będzie, że gdyby członkostwo w OFE nie było obowiązkowe, to nigdy by się na taką formę oszczędzania nie zdecydowali, itp., itd.
Na szczęście nie tylko my twierdzimy z uporem, że jest inaczej. Na stronie Biznes.pl opublikowano informację, że analitycy sprawdzili, jak zgromadzić 1 milion na emeryturę. (
Tu odsyłamy też do naszego felietonu sprzed kilkunastu lat pt. „Dlaczego warto kupować polisy dzieciom i ludziom młodym?” w którym dokonałem podobnych obliczeń oraz wielu innych…)
Osoba 25-letnia osiągnie ten cel, jeżeli będzie oszczędzała około 150 zł/m-c przy założeniu rocznej inflacji na poziomie 3%, realnego wzrostu inwestycji o 3%, stopie zwrotu z inwestycji 8% i przy uwzględnieniu 19% podatku od zysków kapitałowych (podatek Belki) na koniec okresu inwestowania.
Żeby składka odprowadzana do OFE wynosiła 150 zł, młody człowiek powinien zarabiać około 2055 zł brutto. Widać więc, że jest to osiągalne dla bardzo wielu, także tych, którzy się tego zupełnie nie spodziewają.
Pani Ewa Lewicka, Prezes Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych przypomina, że OFE osiągają zupełnie niezłe wyniki inwestycyjne.
Przeciętny zysk wypracowany przez OFE zarówno w ostatnim roku, jak i w okresie 5 i 10 lat jest lepszy od średniej stopy zwrotu funduszy inwestycyjnych stabilnego wzrostu (inwestują podobnie jak OFE) lub nawet zrównoważonych (więcej środków przeznaczają na inwestycje w akcje).
Oszczędzanie w II filarze przyniesie też więcej, niż lokata bankowa lub samodzielne inwestowanie w akcje spółek z WIG.
Dla przykładu: od dnia pierwszej wyceny jednostki uczestnictwa (21.05.1999 r.) do 30.07.2010 r. OFE AVIVA uzyskało stopę zwrotu 187,1%.
Jaki morał wypływa z tego zamieszania?
Nie polegajmy na informacjach prasowych i na opiniach pseudospecjalistów.
Korzystajmy z wiarygodnych źródeł informacji, gdzie wypowiadają się różni specjaliści.
Drążmy interesujące nas tematy poprzez zadawanie nurtujących nas pytań, np. na wielu ogólniedostępnych portalach internetowych, takich jak
www.ubezpieczenie.com.pl.
Dzięki tak zdobytej i poszerzonej wiedzy będziemy umieli korzystać z docierających zewsząd informacji i oddzielać fakty od faktów medialnych.
Po szczegóły zapraszamy jak zwykle na:
http://www.agent-aviva.warszawa.pl/
Maciej Lichoński