– Pomysł ten wydaje mi się o tyle niebezpieczny, że OFE de facto nigdzie na świecie nie mogą inwestować 100 proc. w akcje – wyjaśnia Ryszard Petru.
Fundusze mieszane, które inwestują zarówno w obligacje, jak i w akcje to większe bezpieczeństwo dla przyszłych emerytów. Obecnie polskie OFE około dwóch trzecich składek inwestują w obligacje. Ich umorzenie zmniejszyłoby dług publiczny Polski o 11 procent.
Wariant drugi to możliwość wyboru odkładania na emeryturę w OFE i ZUS lub tylko w ZUS. Na decyzję przyszli emeryci mieliby trzy miesiące.
– W przypadku dobrowolności z przeniesieniem aktywów to byłby koniec OFE. Większość ludzi wybierze ZUS na takiej zasadzie, że nie będzie miała ruchu, nie pójdzie, nie potwierdzi itd. I to oznaczałoby likwidację otwartych funduszy emerytalnych – tłumaczy przewodniczący TEP.
Trzeci wariant, który rząd nazywa „dobrowolność plus” zakłada, że przyszli emeryci mogliby wybrać, czy chcą pozostać w OFE. Jednak jeśli się na to zdecydują, do towarzystw emerytalnych trafi 2 proc. ich składki. Kolejne 2 proc. klient będzie musiał sam odprowadzić do OFE.
– Trzeba by jeszcze dopłacać z prywatnych środków, tylko bogaci mogą to zrobić. Większość ludzi nie ma pieniędzy, żeby dodatkowo dopłacić, w związku z tym większość wybrałaby pozostanie w ZUS-ie – prognozuje Petru.
Ekonomista krytykuje również rządową propozycję, by na 10 lat przed emeryturą pieniądze zgromadzone przez Polaków w OFE trafiały na indywidualne konta w ZUS. – Skoro mam wolny wybór między OFE a ZUS, kiedy odkładam na emeryturę, to dlaczego nie mam mieć wyboru w momencie, kiedy emerytura jest wypłacana – mówi ekonomista.
Jest jeszcze jeden aspekt rządowych roszad w funduszach emerytalnych. Osłabiając OFE rząd podejmuje poważne ryzyko. Uszczuplenie części ich środków i przekierowanie ich do ZUS może wywołać procesy w arbitrażu inwestycyjnym. Część powszechnych towarzystw emerytalnych (PTE) ma obcych udziałowców.
Inwestorom zagranicznym przysługuje szczególna ochrona przed posunięciami władz naszego państwa. Gwarantują ją umowy o wspieraniu inwestycji i handlu (BIT), które Polska tak chętnie zawierała w latach 90.
Na ich podstawie inwestorzy zagraniczni mogą pozwać Polskę o wielomilionowe odszkodowanie przed trybunałami arbitrażowymi za wszelkie przejawy wywłaszczenia, nacjonalizacji lub dyskryminacji.
opr. Małgorzata Pawlaczek
(Źródło: IAR, PAP, Newseria.pl)