Tak się czasem układa w życiu, że pobierają się lub decydują o wspólnym marszu przez życie osoby, które dzieli duża różnica wieku.
Zdecydowanie częściej to mężczyzna bywa znacznie starszy od kobiety, ale nie jest też wyjątkiem sytuacja odwrotna, jak to pokazuje przykład moich Rodziców (Mama była starsza od Ojca), którzy byli całe życie bardzo szczęśliwym małżeństwem.
Nie ma żadnych reguł na szczęście w związku, ale też nie ma żadnych badań wskazujących, która z obu konfiguracji jest korzystniejsza.
Ostatnio często trafiam do rodzin, gdzie mężczyzna jest znacznie starszy od kobiety, a dziecko ledwo raczkuje po podłodze. Taki układ powoduje, że zagrożenia dla materialnego bytu rodziny rozkładają się odmiennie niż w przypadku związku równolatków.
Chciałbym więc podzielić się z Państwem swoimi przemyśleniami na temat - w moim przekonaniu - niezbędnych w takiej rodzinie (lub związku nieformalnym) zabezpieczeń.
Dla uproszczenia wywodu zakładam, że mężczyzna nie posiada potomstwa z wcześniejszych małżeństw lub związków, ponieważ skutkowałoby to zawsze prawem tych dzieci do spadku po ojcu.
Pierwszą sprawą do uregulowania jest ubezpieczenie tatusia na sumę ubezpieczenia, która w razie jego śmierci pozwoliłaby żonie na wychowanie dziecka. Suma ta powinna osiągać około dziesięciokrotności rocznych wydatków tej rodziny.
Załóżmy, jak tego doświadczyłem ostatnio, że szczęśliwy tatuś ma 55 lat, a mamusia 40. Dziecko zaledwie pół roczku.
Wydatki miesięczne w rodzinie to ok. 4 tys. złotych, co wskazuje, że trzeba papcia ubezpieczyć na min. 480 000 zł.
I tu pojawiają się bardzo strome schody…
Po pierwsze – bardzo niewielu mężczyzn w tym wieku jest całkowicie zdrowych, co może znacząco rzutować na wysokość kosztów ubezpieczenia.
Po drugie – co jest skutkiem pierwszego – składka ubezpieczeniowa jest często zbyt wysoka i tym samym nie do przyjęcia dla rodziny.
Tymczasem za 10 lat Tatuś przejdzie na emeryturę, a dziecko będzie miało zaledwie 10 lat i do momentu pójścia do pracy jeszcze ma daleko.
Co ja proponuję w takiej sytuacji?
Wykupienie dwóch polis: pierwszej na czas określony (tańsza znacznie; przeważnie występują na rynku do 65 roku życia) i drugiej bezterminowej, aby na emeryturze męża żona dalej była chroniona jego sumą ubezpieczenia.
Drugą sprawą jest właściwe spisanie testamentów.
Jeśli ojciec dziecka ma własny majątek, powinien go w całości zapisać nowej żonie. Jeżeli ma dorosłe już dzieci z innych związków, powinien zapewnić też środki na zapłacenie przez żonę zachowku dla tych dzieci. Jeżeli chce natomiast wszystkie swoje dzieci traktować równo, będzie musiał zapewnić także żonie środki na wypłacenie przez nią części spadku przypadającej dzieciom innych jego partnerek.
Dodatkowo, testament ten uchroni żonę przed ubezwłasnowolnieniem na własnym majątku (patrz mój felieton: Testament w pakiecie z polisą), jak to bywa w rodzinach, które nie mają spisanych testamentów.
A co się dzieje, jeżeli ojciec jest nieubezpieczalny?
Mam Klienta, który wykupił sobie 6 polis w różnych towarzystwach, w tym i w naszym, dla których nie jest wymagane oświadczenie o stanie zdrowia.
Wprawdzie sumy ubezpieczenia są na tych polisach zawsze bardzo niskie, ale lepsze to niż nic.
Nawet nie odsyłam Państwa do wielu moich felietonów, w których rekomendowałem rodzicom kupowanie dla 18-letnich dzieci polis za minimalną składkę, ale na maksymalną sumę ubezpieczenia.
Taka polisa wykupiona na czas nieoznaczony może się przydać w najmniej oczekiwanych momentach życia, kiedy to zabezpieczenie będzie niezbędne, jak np. przy kredycie, a także w sytuacji takiej, jak ta nieubezpieczanego już tatusia!
Czy 90 zł miesięcznie to poważne obciążenie finansowe dla średnio zamożnej rodziny?
A czy za taką składkę suma ubezpieczenia na poziomie ponad 300 000 zł (przy czym część składki to koszty polisy, reszta odkłada się na funduszach) to dużo czy mało?
Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi.
Maciej Lichoński
Źródło:
www.agent-aviva.warszawa.pl