Każdy agent/doradca ubezpieczeniowo-finansowy prowadzący setki rozmów z potencjalnymi klientami spotyka bardzo często na swej drodze ludzi nieśmiertelnych niczym bogowie greccy.
Z ust ich płyną solenne oświadczenia:
- nie zamierzam umierać;
- moja rodzina jest z dziada pradziada zdrowa i ja też nie będę chorować;
- przez najbliższych … lat nie planuję ani umierać, ani chorować;
- wypadki zdarzają się ludziom, którzy nie mają wyobraźni i albo jeżdżą samochodem jak idioci, albo szaleją na nartach;
- jeżeli napiszę testament, to potem przyjdzie mi już tylko czekać na śmierć;
- wszystkie statystyki to jedno wielkie oszustwo – mają za zadanie pomóc takim, jak pan, wyłudzić od nas pieniądze;
- ja zbieram wyłącznie na emeryturę, bo sam pan wie, że mężczyzna w Polsce żyje średnio ponad 70 lat;
- co mnie obchodzi, co stanie się z żoną i dziećmi po mojej śmierci – na pewno znajdzie sobie innego, więc nie będę jej zostawiał po sobie żadnej kasy…
i tak dalej, i tak dalej.
Po tym ostatnim zdaniu z reguły nie dopijam nawet kawy, tylko pakuję się i wychodzę. Nic tam po mnie.
Te wszystkie, oględnie mówiąc, śmieszne i – żeby nie użyć bardziej dosadnego kwalifikatora – tragikomiczne wypowiedzi, z reguły padające zresztą z ust mężczyzn, świadczą o lęku przed podejmowaniem jakiejkolwiek rozmowy na tematy egzystencjalne, braku zainteresowania rodziną i najbliższymi w razie choroby czy śmierci. Zapraszam wówczas na Ursynów, do Centrum Onkologii w Warszawie, żeby w poczekalni na parterze porozmawiali sobie z pacjentami, jak to oni „planowali” swoje choroby i jak często ich plany życiowe pokrzyżowało jedno drobne badanie.
Najnowsze dane mówią, że najbardziej obawiamy się ciężkiej choroby bliskiej osoby (
będziemy musieli koło niej biegać, i te koszty!), własnej ciężkiej choroby (
może boleć), śmierci bliskiej osoby (
co ja bez niej zrobię?) a dopiero na czwartym miejscu własnej śmierci (
bo co mnie obchodzi, że umrę!)
Odwróćmy sytuację: gdyby Pana żona wczoraj nie wróciła do domu – a mają Państwo kredyt na mieszkanie oraz dwoje nieletnich dzieci, – jak by sobie Pan zorganizował życie?
W 98% odpowiedź brzmi: musiałbym poszukać innej kobiety (o co akurat nie jest trudno) i jakoś sobie to życie zorganizować.
A figa!
Po pierwsze bank na 90% zażąda natychmiastowego spłacenia kredytu (zdolność kredytowa jednego z małżonków nie starczy na to, by spłacić kredyt). Po drugie, na całym Pana majątku w częściach ułamkowych współwłaścicielami są dzieci (niepełnoletnie), więc nie może Pan ani tego mieszkania sprzedać, ani zamienić, ani nawet sprzedać waszego ukochanego złomu zwanego samochodem. Również oszczędności na wspólnym koncie małżeńskim tylko w połowie są Pana własnością.
Jest Pan ubezwłasnowolniony na własnym majątku!
Z reguły nikt w to nie wierzy, chyba że zna dobrze prawo spadkowe lub też słyszał na przykładzie rodziny lub znajomych, jak to prawo działa.
Wówczas oczka otwierają się szeroko i możemy rozmawiać dalej.
Większość polis życiowych, także posiadanych przez moich Klientów, to polisy tzw. pogrzebowe. Świadczenie z tytułu śmierci starcza na ogół na pokrycie kosztów pogrzebu, zwrot drobnych pożyczek czy długów denata (pod warunkiem, że ich wysokość mieści się w średniej krajowej) i ewentualnie – w przypadku sum ubezpieczenia lepiej dopasowanych do potrzeb rodziny – na niezbędne pokrycie zachowków. Na zabezpieczenie bytu rodziny nie wystarczy nawet na kilka pierwszych miesięcy.
Jakich zachowków?
W przytoczonym powyżej przykładzie – dla niepełnoletnich dzieci (o ile sąd się zgodzi, żeby je spłacić lokatą bankową). W przypadku małżeństw bezdzietnych, ¼ wspólnego majątku należy się z ustawy teściom lub rodzeństwu o czym nikt oczywiście nie wie itp. itd.
Kto myśli dziś o tym, że zanim wdowa dostanie pieniądze z firmy ubezpieczeniowej, już wcześniej wyciągnie po nie rękę bank, który udzielił kredytu, rodzina do spłacenia ze spadku lub wierzyciele?
Nasze długoletnie doświadczenie w tej branży pozwala nam tak konstruować plany związane z dziedziczeniem i zabezpieczaniem rodziny, aby w razie najgorszego bliscy mogli przetrwać. Nie żeby – jak się niektórym wydaje – jechać z kochankiem na wycieczkę dookoła świata za pieniądze z polisy nieżyjącego męża, ale właśnie żeby móc przetrwać.
To do takiego myślenia wszystkich Państwa zachęcam.
Tych, którzy chcą pogłębić swoją wiedzę na ten temat zapraszam na
http://www.agent-aviva.warszawa.pl/.
Maciej Lichoński