W ostatnim czasie dużo się mówi na temat automatycznej indeksacji składki ubezpieczenia na życie. Coraz więcej Towarzystw Ubezpieczeniowych stosuje taką praktykę wobec swoich klientów. Polega to najczęściej na przesyłaniu pocztą tradycyjną listu z informacją dotyczącą podwyższenia składki. Oczywiście przymusu nie ma. Każdy ma prawo odmówić indeksacji w ustawowym czasie. Jednak biorąc pod uwagę skuteczność i szybkość działania Poczty Polskiej oraz inne okoliczności, na przykład wyjazdy urlopowe adresata, uniemożliwiające dostarczenie przesyłki na czas, system milczącej zgody nie wydaje się być zbyt etyczny. Okazuje się, że jest także tylko pozornie skuteczny. Tylko część osób, która teoretycznie wyraziła zgodę na podwyższenie składki, opłaca je zgodnie z indeksacją. Większość, pomimo milczącej zgody, pozostaje przy dotychczasowej wysokości.
Polacy, jak powszechnie wiadomo, do ugodowych narodów nie należą. Dlatego też wydaje mi się, że nikt nie przekona nas do indeksacji składki stosując jakiekolwiek formy nacisku. Może jednak uda mi się przekonać Państwa o słuszności corocznego podnoszenia składki przy pomocy liczb. Pierwsza z nich dotyczy sumy polisy na życie Pana Janka, pewnej starszej, znanej mi osoby. Dzisiaj wynosi ona 1 000 zł. Czyli nic. Kilkadziesiąt lat temu, w momencie zawarcia umowy ubezpieczenia, była to ogromna kwota.. Zapewne nie jest to odosobniony przypadek. Nie tylko Pan Janek, ale duża liczba dzisiejszych emerytów ma tak niskie sumy ubezpieczenia na polisach. Życie ludzkie jest bezcenne i nie istnieje taka ilość pieniędzy, która byłaby ekwiwalentem straty bliskiej osoby. W tym kontekście wspomniany 1 000 zł sumy ubezpieczenia na życie brzmi jak jakiś żart. Wcale nie potrzeba hiperinflacji, aby pieniądz tracił na wartości. 100 000 zł, przy założeniu stałej, corocznej inflacji na poziomie 5%, za 30 lat będzie odpowiadać dzisiejszej kwocie 23 137,74 zł. Tak to działa i o tym należy pamiętać w każdą rocznicę ubezpieczenia. Nikt chyba nie chce, aby jego polisa na życie za 20, 30 lat okazało się żartem. Szkoda na to pieniędzy.
Piotr Szostakiewicz