Lektura komentarzy do felietonu „Czarne scenariusze” wprawiła mnie w osłupienie.
Mówi się, że kobiety - w szczególności Polki - są praktyczne, zapobiegliwe, pracowite itp. itd. i że jako bardziej prężne, energiczne i przedsiębiorcze od mężczyzn, wielokrotnie bywały - i nadal są - napędem rozwoju społecznego.
Tymczasem z 4 zamieszczonych komentarzy tylko jeden świadczy o rozsądku i pragmatyzmie autorki. Z pozostałych trzech wieje fatalizmem i defetyzmem. Jednym słowem, gdyby opierać się na tych wypowiedziach, to większość pań, które zabrały głos uważa, że wszystko zależy tylko od losu i pochwalają życiową bierność.
Prawda jest natomiast taka, że na zrządzenia losu powołują się przede wszystkim ci, którzy się na niego zdają i nie próbują nic robić ze swoim życiem.
Że chłop odszedł w siną dal? To może i lepiej. Czy pomyślałaś choć przez chwilę, że może od początku źle wybrałaś? Albo że mu w tym pomogłaś?
Z mojego doświadczenia wynika, a przeprowadziłem już tysiące rozmów z małżonkami, że w polskich rodzinach bywa czasem "byle jak", jeżeli chodzi o wzajemne poczucie więzi i odpowiedzialności.
Ileż to razy słyszę z ust ojca rodziny: "nie obchodzi mnie, co będzie po mojej śmierci", albo z ust żony i matki "uposażam mamusię, temu głupkowi nic nie zostawię".
Zastanawiam się wtedy, po co w ogóle ci ludzie się ze sobą związali i trwają z tym klinczu.
W każdej rodzinie – i tej kochającej się, zgranej i w tej z problemami – może zdarzyć się nieszczęście, ale dziwnym trafem głównie w tych z problemami nie wierzy się w przydatność ubezpieczeń i uważa się je za marnotrawienie pieniędzy.
Szanowne Panie!
Jakkolwiek układają się relacje w waszej rodzinie (związku), to w razie katastrofy zazwyczaj Wy znajdujecie się w gorszej sytuacji. Póki co, a prawdopodobnie długo jeszcze nasz polski świat tak będzie urządzony, samej kobiecie z dziećmi będzie znacznie trudniej niż mężczyźnie.
Dlatego to szczególnie Wam, kobietom, powinno zależeć na posiadaniu zabezpieczenia, czyli na tym, aby wasz przysłowiowy „chłop” był ubezpieczony.
Jeżeli - jak mówią niektóre z Was - nie chcecie bogacić się na śmierci męża lub prowokować losu, to pomyślcie, że pieniądze ze świadczenia ubezpieczeniowego posłużą nie Wam, ale na pokrycie kosztów edukacji dzieci, a to przecież bardzo zbożny cel. W dzisiejszej rzeczywistości nie powinno narażać się swoich dzieci na „trudne dzieciństwo”, jeżeli można łatwo temu zapobiec. Epoka Janków Muzykantów już minęła.
Za prawidłowe uważam i zawsze proponuję ubezpieczanie się małżonków „na krzyż”, czyli wzajemnie, proporcjonalnie do wkładu każdego do budżetu domowego.
Wtedy nikt na nikim nie żeruje. Pieniądze ze świadczenia ubezpieczeniowego są w trudnych momentach nieocenione.
Szanowne Panie! Więcej wiary w siebie! Weźcie sprawy w swoje ręce!
Każdy z nas czegoś się w życiu obawia: jednego bardziej, czegoś innego mniej. Często takie lęki są niejasne, jakby rozproszone, wyrażają się one np. w poprzez zawołanie „tfu, tfu, na psa urok”, albo w reakcji na widok kota przebiegającego drogę. Wystarczy tylko chwila zastanowienia, żeby odkryć przed samym sobą, co mnie tak naprawdę w życiu przeraża.
Jeżeli Pań obawy mają związek ze sprawami egzystencjalnymi, takimi jak utrata partnera, śmierć, choroba, wypadek, itp., proponuję uszeregować je w porządku malejącym i zastanowić się, czy i jak można temu zapobiec lub ewentualnie zaradzić nieprzewidzianym skutkom takiego zdarzenia.
Okazuje się, że prawie zawsze to, jak i gdzie „wylądujemy”, zależy od decyzji podjętych we właściwym momencie. Żeby jednak móc podjąć właściwe decyzje, trzeba wiedzieć, co się chce zrobić i szukać rozwiązania, jak to zrobić.
Zapraszam Panie do lektury felietonów zamieszczonych na naszej stronie. Poruszam w nich rozmaite tematy, które angażują mnie w mojej pracy agenta i skłaniają do refleksji. Niektóre z nich były już publikowane na tym portalu, inne nie. W wielu z nich zawarty jest także kobiecy punk widzenia, ponieważ w ich redakcji uczestniczyła zawsze moja żona.
Będę szczęśliwy, jeżeli któraś z Pań zechce podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami i uwagami.
Ale błagam: nie piszcie, że wszystko w rękach losu! Pamiętajcie Panie o maksymie: kto nie ma własnych planów życiowych, temu życie zaplanują inni. Czy o to Wam chodzi?
A to się zawsze sprawdza.
Maciej Lichoński
Źródło:
www.agent-aviva.warszawa.pl