Wszyscy wiemy, że życie jest bezcenne. Także zdrowia nie można kupić za żadne pieniądze! Nawet milionerzy na całym świecie umierają na zawały serca, nowotwory złośliwe, wylewy…
Paradoksalnie pieniądze są jednak potrzebne do ratowania zdrowia.
W Polsce na raka piersi zapada rocznie ponad 10 000 kobiet. Z radiowego wywiadu dowiedziałem się, że czas oczekiwania na finansowaną z NFZ operację piersi wynosi średnio od 4 do 6 miesięcy od chwili postawienia diagnozy.
Co czuje osoba z taką diagnozą, skazana na tak długą niepewność? Jak długo można wytrzymać stan zawieszenia, kiedy wyobraźnia pracuje jak szalona? Przecież osoba taka nieraz, podobnie jak ja, słyszała, że niezwłoczna operacja jest podstawowym warunkiem powodzenia leczenia. Im dłuższe czekanie – tym mniejsza nadzieja!
Taka sytuacja dotyczy wielu chorób i setek tysięcy pacjentów rocznie, z których część umiera z powodu ... niewydolności służby zdrowia.
Nowotwory złośliwe charakteryzują się tym, że od rozpoczęcia ekspozycji na czynnik rakotwórczy do wystąpienia pierwszych objawów choroby upływa zwykle wiele lat. Nie ma objawów, ale choroba już sieje zniszczenie! Jeżeli odpowiednio wcześnie nowotwór zostanie wykryty, nasze szanse na przeżycie są bardzo duże. A ile trzeba czekać na operację ratującą życie? Pół roku? Rok?
A gdyby móc przeprowadzić taką operację poza NFZ, płacąc za nią samemu – ile wówczas trwałoby oczekiwanie na nią? Okazuje się, że zaledwie kilka dni.
Są to niestety koszty rzędu od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jeżeli dodać do tego jeszcze koszt nowoczesnej chemioterapii, to okazać się może, że na walkę z chorobą potrzeba czasem nawet kilkaset tysięcy! Skąd wziąć takie pieniądze?
W tym miejscu wraca, jak bumerang, temat polis na życie, powodujący prawie zawsze złośliwe reakcje czytelników.
Dokupienie umowy dodatkowej, skutkującej, w razie wystąpienia poważnego zachorowania, wypłatą w wysokości np. 100 000 zł, to dla 30 letniej kobiety koszt ok. 16 zł miesięcznie, dla 40-latki 40 zł miesięcznie.
Czy to dużo? Wydaje mi się, że nie.
Dysponując na swoim koncie taką kwotą, można poddać się operacji zarówno w Polsce, jak i za granicą. Możemy leczyć się najnowszymi metodami i lekami. Nasze szanse na przeżycie rosną niewspółmierne w stosunku do szans osób, które nie dysponują potrzebną gotówką.
W moim głębokim przekonaniu jest to jedna z najważniejszych umów dodatkowych, jakie powinien mieć każdy klient. Żaden powszechny system ochrony zdrowia nie może zapewnić wszystkim ubezpieczonym dostępu do tak kosztownych procedur medycznych.
W wielu krajach takie ubezpieczenia określane są jako komplementarne, czyli uzupełniające te, które są dostępne w ramach systemu powszechnego. Świadczenia mogą pochodzić z prywatnej kasy chorych lub towarzystwa ubezpieczeniowego. Dzięki środkom z tych źródeł można będzie uratować choremu życie i zapewnić mu powrót do pełnego zdrowia i aktywności zawodowej.
Może też być tak, że akurat nas choroby ominą i nigdy nie będziemy musieli z takiego ubezpieczenia skorzystać.
W życiu zawsze jest coś za coś: jedni wolą chodzić z pustymi rękoma, podczas gdy wielu, mimo niewygody, woli na wszelki wypadek mieć przy sobie parasol: w razie potrzeby osłoni od deszczu lub od słońca.
O swoim losie każdy decyduje sam!
Ja tylko pokazuję zagrożenia i możliwe sposoby ich zminimalizowania – jednym słowem przypominam o parasolu.
Życząc Państwu końskiego zdrowia podczas trwającej kanikuły, zapraszam, jak zwykle, na naszą stronę:
http://www.agent-aviva.warszawa.pl/
Maciej Lichoński