Zalanie jest jedną z najczęściej spotykanych szkód w ubezpieczeniach mieszkań. Wynika to z kilku przyczyn. Przede wszystkim woda jest nieodłącznym elementem naszego życia. Jest nam potrzebna do przygotowywania jedzenia, mycia, prania i wielu innych rzeczy. Problem jest w tym, że nie zawsze jesteśmy w stanie ją kontrolować. Wystarczą bardziej niż zwykle obfite opady deszczu i z miejsca, zwłaszcza na terenach leżących w pobliżu rzek, pojawiają się podtopienia.
Kolejną sprawą jest to, że wykorzystywane przez nas w życiu codziennym urządzenia tj. pralki, wirówki czy zmywarki są zawodne. Niewiele trzeba by pękł wężyk od odprowadzający wodę, a kłopoty gotowe. Nie dość, że nasze mieszkanie „tonie” to jeszcze często zalewamy sąsiada. A koszty związane z pokryciem szkód są niestety dosyć wysokie.
Dlatego bardzo korzystnym rozwiązaniem jest ubezpieczenie mieszkania czy domu, właśnie na wypadek zalania. Pisaliśmy już o tym w artykule „Zalanie sąsiada- i co dalej?”
Jak się okazuje jednak, zalanie zalaniu nierówne. Poszczególne towarzystwa ubezpieczeniowe w różny sposób definiują tą szkodę. Dlatego postanowiliśmy przybliżyć Państwu, sposób w jaki Ubezpieczyciele rozumieją „zalanie”. Jest to o tyle istotne, że w sytuacji, kiedy taka przykra przygoda nas spotka, może się okazać, że nie dostaniemy pieniędzy z towarzystwa ubezpieczeniowego, jeżeli „nasze zalanie” nie zgadza się z definicją, która figuruje w OWU.
Jak widać definicje różnią się przede wszystkim zakresem zjawisk, jakie mogą być przyczyną zalania. Wszystkie towarzystwa zwrócą nam koszty poniesione w wyniku samoistnej awarii instalacji wodociągowej czy kanalizacyjnej lub związanych z opadami atmosferycznymi. Ale przypadek zalania wodą ze stłuczonego akwarium nie jest już rozumiany tak samo przez wszystkich Ubezpieczycieli.
Ubezpieczam się!