Gdyby nie popyt na polisy inwestycyjne, rynek ubezpieczeń na życie wzrósłby o 10 proc. Towarzystwa szykują się już na ciężkie czasy, bo na koniec września niektóre z nich traciły
na lokatach. Aż sześć z dziesięciu największych towarzystw sprzedających ubezpieczenia na życie miało wynik niższy niż przed rokiem
Jednak niektóre z firm zanotowały w ciągu roku rekordowe zwyżki zbieranej składki. Do grona takich towarzystw należą Axa i Warta, które zanotowały pięciokrotny, rekordowy wzrost zbieranej składki. Także PZU życie chwali się zebraniem ponad 5 miliardów złotych. Oznacza to dwukrotny wzrost składki.
Swój sukces firmy te zawdzięczają lokatom opakowanym w polisy na życie. Dla klientów magnesem do ich zakupu jest gwarancja zwrotu kapitału i brak podatku Belki. Towarzystwa oferują te poliso-lokaty za pośrednictwem banków. - Mimo imponujących przychodów ze składek nie dają one jednak towarzystwom równie wysokich zysków - zaznacza Marcin Krzykowski z firmy Milliman specjalizującej się w konsultingu dla branży ubezpieczeń na życie. Są to produkty o niskich marżach. Specjaliści oceniają, że nie jest to dobra oferta również z punktu widzenia marketingu towarzystwa. Klienci banku kupując poliso-lokatę rzadko wiedzą, że jest to oferta danego ubezpieczyciela.
Inne towarzystwa musiały się pogodzić ze spadkiem przychodów. W tym gronie znalazły się:
Aegon, Allianz Życie i Skandia. Powód? Po spadkach na giełdach nastąpił odwrót Polaków od polis z funduszami inwestycyjnymi, oferowanymi dotychczas przez te firmy.
Rynek sprzedaży polis na życie jest coraz trudniejszy. Świadczą o tym gorsze zyski towarzystw życiowych. Firmy zmuszone są do płacenia większych prowizji za sprzedaż polis (niemal cała dziesiątka największych notuje wzrost kosztów akwizycji od kilku do kilkudziesięciu procent) czy inwestycji w sieć sprzedaży.
Źródło: Gazeta Prawna/ Rzeczpospolita
JT