Polisa narciarska nie będzie potrzebna. Czy na pewno?

Trudno ocenić ilu narciarzy w danym momencie i na dowolnym stoku jest zaopatrzona w odpowiednią polisę narciarską. Zwiększająca się świadomość z konieczności jej posiadania to pozytywny przejaw dbania o własne życie i zdrowie. Ale zawsze znajdą się tacy, którzy liczą, że pobyt w górach skończy się bez szwanku. Jakie mają argumenty?

Z pewnością nie mogą być nimi statystyki mówiące o kilku tysiącach kolizji na polskich stokach w każdym sezonie narciarskim. Słabym wytłumaczeniem są także znowelizowane przepisy rzekomo poprawiające bezpieczeństwonp. ustawa o obowiązkowym posiadaniu kasku przez dzieci do 16. roku życia czy coraz bardziej nowoczesny sprzęt dostępny na rynku. Oto 3 błędne argumenty przeciw polisie narciarskiej.

    Dopasuj polisę do swoich potrzeb

Dane liczbowe

Beztroski zjazd ośnieżonym stokiem jest magnesem przyciągającym każdej zimy tysiące narciarzy i snowboardzistów. Oczywiście, czasami lokalne media przypominają o statystykach na temat kolizji i urazów, ale... to tylko statystyka, a statystyczny narciarz przecież nie istnieje. Innym powodem, dla którego wielu użytkowników nartostrady wybiera się orczykiem na górę wyciągu bez wykupionej polisy jest ranking. Dokładnie rzecz biorąc chodzi o zestawienie sportów pod kątem wypadków śmiertelnych. Czołowe miejsca zajmują zamiennie takie dyscypliny jak wspinaczka górska, skoki spadochronowe, surfowanie na wysokich falach czy nurkowanie jaskiniowe, ale narciarstwa tam brak, nie licząc heliskiingu, który polega na dostaniu się na szczyt czy zbocze góry helikopterem (zamiast wyciągiem), a następnie szusowaniu poza wyznaczonymi szlakami. Powoływanie się na podobnie skonstruowany ranking jest dużym uproszczeniem i błędem. W narciarstwie zjazdowym może nie dochodzi tak często do wypadków śmiertelnych, ale skala kontuzji i urazów jest całkiem spora, z paraliżem ciała czy trwałym kalectwem włącznie.

Nowy sprzęt, stare nawyki

Co prawda trudno sobie wyobrazić, że w niedługim czasie człowiek wymyśli coś równie rewolucyjnego jak narty czy snowboard, ale to nie znaczy, że branża pogrąża się w stagnacji. Z roku na rok specjalistyczne laboratoria doskonalą skład chemiczny tworzyw, które następnie wykorzystywane są do produkcji sprzętu sportowego, w tym narciarskiego. Jeszcze szybsze narty, mimo że dostarczają lepszych wrażeń, wcale nie są rozwiązaniem bezpiecznym. Mało rozważny narciarz czy snowboardzista posiadający kask z najwyższej półki będzie stanowił realne zagrożenie tak dla siebie, jak i pozostałych zjazdowiczów. Rozpędzenie się do prędkości 40 czy 50 km/h nie jest specjalnym osiągnięciem – wystarczą sprzyjające warunki atmosferyczne: kierunek wiatru i nachylenie stoku. Gorzej z umiejętnością nagłego wyhamowania. Ci wszyscy, którzy posiadają polisę mogą sobie pozwolić na błąd – reszta, gdy zawiodą ich własne umiejętności, może liczyć tylko na szczęście.

Sama karta EKUZ wystarczy

To twierdzenie jest tylko po części prawdziwe, a przekonanie się o właściwych możliwościach karty wydawanej przed Narodowy Fundusz Zdrowia może sporo kosztować. Polisa narciarska wykupywana przeważnie na okres pobytu w górach to wydatek symboliczny w porównaniu z ryzykiem finansowym, jakie ponosi nierozważny narciarz. Przykład? Wystarczy z pozoru niegroźna kolizja z użytkownikiem stoku w Tatrach po stronie słowackiej. Dalszy bieg wydarzeń może potoczyć się różnie. Zakładając optymistyczny scenariusz, poszkodowany pokona resztę trasy o własnych siłach, a całe zdarzenie skończy się na słownych przeprosinach. Gorzej, jeśli kolizja z innym narciarzem czy snowbaoardzistą będzie wymagała interwencji służbratunkowych. Już samo wezwanie na miejsce śmigłowca to dopiero początek wydatków poniesionych z własnej kieszeni – tego akurat EKUZ nie refunduje. Należy liczyć się także z innymi okolicznościami: pobytem w zagranicznym szpitalu, organizacją air-ambulansu itp. Bliskość wspomnianej Słowacji nie jest żadnym przywilejem dla polskiego turysty, który spowodował kolizję lub w niej uczestniczył. Rachunek na sumę nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych będzie on musiał pokryć z własnej kieszeni. Tylko dlatego, że nie wykupił polisy narciarskiej za równowartość jednodniowego skipasu.
 

Redakcja portalu: ubezpieczenie.com.pl
 

    Sprawdź korzyści polisy

• Oczywiście, że potrzebna
  2016-03-02 11:35 środa ~Makarena | [+] odpowiedz
  Nie wyobrażam sobie jechać na narty bez polisy. Nigdy nie wiadomo co się stanie, a ryzykowanie własnym zdrowiem czy życiem jest mało mądre. Jak wyjezdzamy to wykupujemy ubezpieczenie dla wszystkich. O... czytaj dalej »