Oczywi¶cie jest to skrót od Krótki Bojowy Karabinek Automatyczny Ka³asznikowa - najbardziej znany, produkowany w milionach egzemplarzy pistolet maszynowy u¿ywany od ponad 60 lat na wszystkich kontynentach.
Mnie ten skrót skojarzy³ siê jednak z zupe³nie innym zagadnieniem.
Od blisko 16 lat prawie codziennie spotykam siê z nieznajomymi mi lud¼mi.
S± to moi potencjalni Klienci.
Czê¶æ z nich wybiera mnie na swojego doradcê, specjalistê, konsultanta czy jak tam kto chce mnie nazywaæ i kupuje u mnie produkty ubezpieczeniowe oferowane przez reprezentowane przeze mnie towarzystwo.
Dyskutuj± wtedy ze mn± na temat rozmaitych problemów zwi±zanych z bezpieczeñstwem ich samych, ich rodziny czy firmy.
Pozostali, a jest to zdecydowana wiêkszo¶æ, wybieraj± inne osoby/ firmy i u nich poszukuj± tego, czego nie znale¼li u mnie.
Tak by³o, jest i bêdzie zawsze. Na tym polega rynek.
Klient ma prawo wybraæ sobie firmê ubezpieczeniow±, agenta, produkty, wysoko¶æ zabezpieczenia, wysoko¶æ sk³adki, jak± chcia³by p³aciæ – s³owem: KLIENT NASZ PAN.
Mo¿na wiêc powiedzieæ, ¿e ¿ycie agenta ubezpieczeniowego to jedno wielkie pasmo niepowodzeñ.
Bo jak to nazwaæ inaczej, je¿eli na 10 nowo poznanych osób zaledwie 3 chc± siê ze mn± umówiæ na spotkanie biznesowe, a zaledwie jedna z nich wykupi polisê. Gdybym w m³odo¶ci mia³ takie samo powodzenie u kobiet, to z pewno¶ci± ju¿ pewnie w wieku 18 lat pope³ni³bym samobójstwo.
Agent musi wiêc mieæ pewne niezbêdne cechy psychofizyczne, jak np. olbrzymi± odporno¶æ na stres, aby tkwiæ w tym zawodzie przez lata, a nawet odnosiæ sukcesy.
Bywaj± jednak sytuacje, w których naprawdê trudno jest zachowaæ spokój i które potrafi± wytr±ciæ z równowagi nawet takiego twardziela, jak ja.
S± to wszelkie przejawy braku kultury, z jakimi spotykamy siê na co dzieñ.
Zjawisko to dotyczy obu stron: pazernych na prowizjê agentów oraz pewnych siebie, zadufanych klientów.
Ostatnio odby³em kilka spotkañ, które wszystkie mia³y podobny przebieg.
Rozmowa z klientem (okre¶lenie jego potrzeb) zakoñczona ustaleniami, ¿e w ci±gu 2 dni prze¶lê ofertê.
W uzgodnionym terminie wysy³am ofertê. Zazwyczaj poczt± elektroniczn±, ale zdarza siê jeszcze czasem, ¿e muszê korzystaæ w tym celu z us³ug poczty, co jak wiadomo wi±¿e siê z pewn± mitrêg±.
Odczekujê zawsze 3 dni (lub d³u¿ej , je¿eli korespondujê z Klientem in spe poczt±), aby móg³ on dok³adnie i spokojnie zapoznaæ siê z moj± propozycj±. Zgodnie z wcze¶niejszym ustaleniem telefonujê w celu uzyskania informacji, jaka jest decyzja klienta w interesuj±cej go sprawie.
Klient nie odpowiada.
Telefonujê powtórnie po paru godzinach, zgodnie z zasadami savoir vivru.
Klient nie odbiera telefonu lub po³±czenie jest odrzucane. Rozumiem, ¿e przeszkadzam.
Wobec braku jakiejkolwiek reakcji klienta (nie oddzwania, a savoir vivre zawsze to nakazuje), telefonujê znowu po paru dniach i piszê maila (je¿eli klient korzysta z tej formy komunikowania siê) z zapytaniem, czy otrzyma³ moj± ofertê i czy ma do niej jakie¶ uwagi.
Brak reakcji.
Najgorszym sposobem lekcewa¿enia cz³owieka jest traktowanie go jak powietrze.
Ale dlaczego tak siê sta³o? Zawsze staram siê analizowaæ ka¿dy przypadek.
Przecie¿ pierwsza rozmowa zdawa³a siê bardzo mi³a. Mia³em wra¿enie, ¿e dobrze siê rozumiemy (widocznie tylko mnie siê tak wydawa³o), ustalili¶my wspólnie dalszy tok postêpowania i…co?
Ja potraktowa³em swojego rozmówcê powa¿nie, a w zamian zosta³em bezceremonialnie zlekcewa¿ony i oszukany.
Klient nie musi nic kupiæ. Zdarza siê, ¿e przygotowujê i udoskonalam ofertê przez wiele tygodni, a mimo to nie dochodzi do zawarcia ¿adnej umowy. To jest ¶wiête prawo klienta, który szuka rozwi±zania jego zdaniem najkorzystniejszego: je¿eli moje propozycje nie zadowalaj± go, szuka gdzie indziej.
Zaanga¿owa³em siê, po¶wiêci³em swój czas, ponios³em koszty (tak, koszty, czasem odwiedzenie klienta wi±¿e siê z pokonaniem kilkudziesiêciu kilometrów nawet nie opuszczaj±c miasta, poza tym czas to te¿ pieni±dz), ale to nale¿y do mojej pracy. Jako wspó³pracuj±cy ze sob± partnerzy wywi±zali¶my siê ze swoich ról. Nikt nikogo nie oszuka³, ani nie zlekcewa¿y³. To by³y negocjacje.
Dlaczego Szanowny Panie Kliencie nie ma Pan do¶æ odwagi, aby powiedzieæ mi wprost, ¿e oferta Panu nie odpowiada, poniewa¿ … a do tego za wysoka sk³adka , no i ... Pan te¿ mi nie odpowiada.
To by³oby dzia³anie fair. Odmowa jest elementem rozmowy handlowej. Robienie sztubackich uników nie mie¶ci siê w tej kategorii. To jest po prostu brak kultury.
Mo¿na siê przecie¿ rozstaæ grzecznie, kulturalnie, bez siêgania po metody obce zasadom dobrego wychowania, jednym s³owem po ludzku.
Dwa dni temu moja sta³a klientka o¶wiadczy³a mi, ¿e mówiê nieprawdê.
To jest jedna z najwiêkszych obelg, jak± mo¿e us³yszeæ doradca ubezpieczeniowy.
Artyku³ 40 Kodeksu Honorowego W³adys³awa Boziewicza mówi wyra¼nie, jak nale¿a³oby siê w takiej sytuacji zachowaæ:
Cyt: „Ciê¿k± obraz±, albo obraz± drugiego stopnia jest uw³aszczenie czci gentelmana.
Oskar¿onemu przys³uguje prawo wyboru broni i dyktowanie warunków starcia.
W grê wchodz± tutaj nastêpuj±ce obrazy: zarzut nieprawdomówno¶ci lub niedotrzymania s³owa, braku odwagi moralnej i fizycznej, zarzut nieuctwa itd.”
Tyle tylko, ¿e Kodeks Honorowy nie ma zastosowania w odniesieniu do dam!
Co wiêc mia³em zrobiæ?
Natychmiast spakowa³em teczkê, po¿egna³em siê i wyszed³em.
Z brakiem kultury spotykamy siê niestety na ka¿dym kroku. Jest on wrêcz lansowany w mediach. Wiêkszo¶æ rozmów polityków i z politykami powinna koñczyæ siê pojedynkami. Z ca³± pewno¶ci± by³oby to bez uszczerbku dla spo³eczeñstwa.
Przez lata je¼dzi³em po Polsce i prowadzi³em warsztaty pt. Savoir Vivre w biznesie.
Je¼dzi³em, je¼dzi³em, a¿ wreszcie siê za³ama³em.
Kiedy¶ po zajêciach uczestniczka, osoba ¿yj±ca ze sprzeda¿y produktów finansowych, szczerze mnie zapyta³a: Bardzo to wszystko piêkne, tylko po co nam ta wiedza i gdzie j± mamy stosowaæ?
Gwoli sprawiedliwo¶ci przyznaæ muszê, ¿e nie lepiej zachowuj± siê niektórzy agenci ubezpieczeniowi.
Ich nachalno¶æ, czêsto mówienie prawdy, ale nie do koñca, przymuszanie klienta do zakupu (a¿ g³upio odmówiæ), stosowanie ró¿nych sztuczek sprzeda¿owych, manipulacji obliczeniowych, byleby tylko z³apaæ klienta, jest nie tylko nieetyczne, ale w moim przekonaniu nosi wrêcz znamiona czynu zabronionego.
St±d tytu³ dzisiejszego felietonu: K³opotliwy Brak Kultury Agentów i Klientów.
Maciej Lichoñski
¬ród³o:
Ubezpieczenia na ¿ycie
Post scriptum
Kilka dni temu obserwowa³em zachowanie przy stole mojego pó³torarocznego wnuka, który od niedawna sam je ³y¿eczk± i widelczykiem: na pytanie, czy chce zje¶æ banana – dziecko odpowiada „tak” lub „nie” ruchem g³ówki, kiedy ma brudn± buziê – siêga po le¿±c± obok serwetkê. Je¿eli wzi±æ pod uwagê, ¿e brzd±c studiuje dopiero w drugiej grupie ¿³obka, to wniosek, i¿ kultura jest w pewnym zakresie wrodzona, nasuwa siê sam.
ML