Holenderski rząd wyda 10 mld euro na pomoc dla grupy bankowo-ubezpieczeniowej ING.  On też inwestował w trefne obligacje oparte na amerykańskich kredytach hipotecznych. Władze grupy przyznały, że w III kwartale spodziewają się straty sięgającej 500 mln euro, pierwszej w historii firmy. Biorąc jednak pod uwagę cały rok, ING nadal jest na dużym plusie - po trzech kwartałach ma prawie 3 mld euro zysku.

W świecie finansowym o kłopotach grupy mówiło się od piątku. Wtedy też akcje ING notowane na giełdzie w Amsterdamie spadły o jedną czwartą - do 7,56 euro. Był to największy spadek od powstania firmy w 1991 r. w wyniku fuzji Nationale-Nederlanden i NMB Postbank Group. W sumie rynek na zamknięciu giełdy wyceniał holenderskiego giganta na 15,3 mld euro.

Po długich negocjacjach holenderski rząd zdecydował wczoraj, że zasili ING kwotą 10 mld euro. Pożyczka będzie oprocentowana na 8,5 proc. Z czasem - w zależności od wyników spółki - może ono wzrosnąć do 25 proc. Rząd będzie mógł też wskazać dwóch członków rady nadzorczej ING. Już teraz wiadomo, że grupa na pewno nie wypłaci dywidendy za ten rok. Członkowie jej władz, jeśli odejdą, nie będą mogli też dostać odprawy większej niż 12-miesięczna.

Grupa ING ma 85 mln klientów i 130 tys. pracowników na całym świecie. W marcu znajdowała się pośród 20 największych instytucji finansowych świata, ale od tego czasu jej akcje spadły aż o 75 proc. W Polsce Holendrzy są właścicielami ING Banku Śląskiego, towarzystwa ubezpieczeniowego ING, domu maklerskiego, funduszu emerytalnego i towarzystwa funduszy inwestycyjnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza

JT