Historia Polski i historia Polaków wyrobi³a w nas, jak ma³o w którym narodzie kult cwaniactwa.
Za ¿yciowego cwaniaka uchodzi dzisiaj zarówno cz³owiek, który ma wiedzê i do¶wiadczenie, zna siê dobrze np. na gie³dzie, i który dziêki temu zdoby³ fortunê jak i ten, który wykiwa³ kolegê w interesach, dziêki czemu ¶wietnie mu siê powodzi, jaki i wreszcie kto¶ taki, komu uda³o siê sprzedaæ nie swoje mieszkanie kilku klientom jednocze¶nie na podstawione osoby. Ró¿nica miedzy tymi trzema Polakami polega wy³±cznie na tym, ¿e pierwszy jest bez zarzutu, drugi ¿yje z nieczystym sumieniem, a trzeci wyl±duje w kryminale.
A wiêc dzisiaj s³owo cwaniak oznacza nie tylko cz³owieka sprytnego, ale tak¿e zwyk³ego przestêpcê np. finansowego .
Co najgorsze istnieje na to pe³ne, id±ce z góry, przyzwolenie spo³ecznie!
W pracy wielokrotnie stykami siê z klientem – cwaniakiem.
Przypominam, ¿e doradca ubezpieczeniowy dzia³a zawsze w granicach prawa, kieruje siê uczciwo¶ci± - jak zwykli¶my mawiaæ - do przesady - i zawsze jest prawdomówny.
Klient ¿yciowy, który prosi, np. ¿eby jako wiernemu klientowi zaoferowaæ mu ubezpieczenie samochodu czy mieszkania po korzystniejszej cenie (tzn. za ni¿sz± sk³adkê) nie rozumie co to jest ubezpieczenie.
Ubezpieczenie ma ochroniæ przed skutkami finansowymi zdarzenia ubezpieczeniowego (kradzie¿, powód¼, po¿ar, choroba, ¶mieræ, wypadek, itp.) i temu s³u¿y ¶wiadczenie pieniê¿ne wyp³acane dla powetowania poniesionych przez klienta strat, jednak nigdy nie mo¿e byæ ¼ród³em wzbogacenia siê przez ubezpieczonego. Je¿eli ubezpieczenie jest dobrze skonstruowane i dobrze wyliczona suma ubezpieczenia, nie mo¿na tak¿e na nim straciæ.
I tu jeszcze jedna wa¿na uwaga: bardzo wielu naszych klientów uwa¿a, ¿e op³aci siê tylko to, na czym s± pewni szybko zarobiæ. Je¿eli wydaj± np. 1 200 z³otych rocznie na ubezpieczenie na ¿ycie z funduszem inwestycyjnym, to oczekuj±, ¿e po roku bêdzie np. 1300 z³. Nie bior± bowiem w ogóle pod uwagê kosztów ryzyka ponoszonego przez towarzystwo ubezpieczeniowe, które polega na tym, ¿e towarzystwo zobowi±zuje siê do wyp³acenia ustalonej w umowie kwoty w razie zaistnienia zdarzenia bêd±cego przedmiotem umowy ubezpieczenia (patrz nasza strona http://www.agent-aviva.warszawa.pl/artykul.php?id=21).
Z w³asnego podwórka chcieliby¶my siê podzieliæ z Pañstwem do¶wiadczeniami, czym siê takie dzia³ania koñcz±.
Klientka, bardzo nobliwa i inteligentna, lat 44 wykupuje u nas umowê dodatkow± do polisy na ¿ycie, gwarantuj±c± wyp³atê ¶wiadczenia w razie wykonania okre¶lonej procedury medycznej (choroby).
We wniosku podaje, ¿e jest osob± ca³kowicie zdrow±, nie oczekuj±c± na ¿adne badania ani zabieg.
Po ok. roku poddaje siê operacji na ¿o³±dku. Jako agent mam w zwyczaju zawsze pomagaæ przy formalno¶ciach zwi±zanych z likwidacj± roszczenia.
Jakie jest nasze obopólne zdziwienie, kiedy moja firma odmawia wyp³aty ¶wiadczenia, o które klientka siê ubiega.
Pani jest oburzona. S³yszê od niej, ¿e jeste¶my z³odziejami, wy³udzamy pieni±dze itd. Itp. Proszê wiêc o pokazanie mi odmowy towarzystwa. D³ugo nie mogê dostaæ do wgl±du tego dokumentu „ bo po co to panu skoro mi odmówili”, ale ja nie ustêpujê. W koñcu, pani wyjmuje z segregatora pismo: W zwi±zku z zatajeniem przy spisywaniu wniosku ….. roszczenie zostaje oddalone”.
Okaza³o siê, ¿e do pewnego momentu klientka leczy³a siê prywatnie i wówczas zawar³a dodatkow± umowê zwi±zan± z chorobami przekonana, ¿e towarzystwo nigdy nie dotrze do tych dokumentów. Z chwil±, kiedy dowiedzia³a siê, ¿e operacja jest nieunikniona, a wiedzia³a ode mnie, ¿e istnieje mo¿liwo¶æ dokupienia sobie umowy NA ZDROWIE, uczyni³a to my¶l±c, ¿e towarzystwo nie sprawdzi przed wyp³at± - dosyæ zreszt± wysokiego ¶wiadczenia - czy nie chorowa³a dotychczas na ¿o³±dek.
Do dzisiaj nie bardzo ma ochotê spotykaæ siê ze mn±, no bo to chyba wstyd doros³ej, wykszta³conej osobie robiæ takie „numery”.
Pikanterii sytuacji dodaje fakt, ¿e pani ta podkre¶la³a w dotychczasowych naszych kontaktach, ¿e ma ograniczone zaufanie do firm ubezpieczeniowych i ich uczciwo¶ci, daj±c mi tym samym dobitnie do zrozumienia, ¿e do mnie tak¿e.
Innym klasycznym przyk³adem, mo¿na powiedzieæ standardem w naszej pracy jest sytuacja, gdy z klientem uzgadniam na pi¶mie, jaki ma byæ zakres tego ubezpieczenia i czego klient oczekuje po polisie w wieku np. 65 lat.
Ju¿ po 3 latach klient zaczyna, bez poinformowania mnie, zawieszanie polisy, najpierw na rok, potem na 2 lata, potem przestaje indeksowaæ polisê (a indeksacja to nic innego, jak ochrona przed inflacj±, a inflacja to rdza prze¿eraj±ca nasze oszczêdno¶ci). Po kilkunastu latach trwania polisy wzywa przed swe oblicze agenta i wymy¶la mu podobnie, jak pani powy¿ej, czego to mu nie naobiecywali¶my, a co on dzisiaj ma.
Na szczê¶cie prowadzimy bardzo skrupulatn± dokumentacjê i zawsze mo¿emy przypomnieæ klientowi (¿eby nie powiedzieæ – udowodniæ) co ustalali¶my podczas spisywania wniosku, jak siê klient wywi±zywa³ ze swych obowi±zków, a jak towarzystwo.
Czy to jednak o to chodzi?
Bywa, ¿e w trakcie trwania ubezpieczenia pojawiaj± siê w ofercie towarzystwa niezwykle korzystne rozwi±zania z punktu widzenia klienta, umo¿liwiaj±ce obni¿kê kosztów ubezpieczenia b±d¼/i rozszerzenie jego zakresu. Czêsto zreszt± kosztem naszej prowizji, o czym klient nie musi wcale wiedzieæ.
Zawsze informujemy naszych klientów o tych nowych mo¿liwo¶ciach.
Jednak nie po to klient jest „cwany” , ¿eby daæ siê nabraæ na takie numery!
Nie odbiera od nas telefonów, nie ma czasu na spotkanie, jednym s³owem „wêszy wajchê”!
Nie pamiêta, ¿e my potwierdzamy informacje drog± mailow±, jeste¶my sygnatariuszami kodeksu etyki PIPUiF, pracujemy w bran¿y 16 lat i nigdy nikogo na nic nie nabrali¶my.
Choæ klient nie wie jeszcze wcale co mamy mu do zaproponowania, on , szczwany lis, nie chce nas widzieæ i ju¿. Za³o¿y³ po prostu sobie, ¿e lepiej zrobi je¿eli w ogóle nie dopu¶ci do kontaktu z nami.
Nie wspomnê ju¿, ¿e takim zachowaniem klient uniemo¿liwia nam wykonywanie naszej pracy: towarzystwo nie rozumie, jak kto¶, kto ma polisê towarzystwa, mo¿e nie chcieæ siê spotkaæ w swojej sprawie z jego przedstawicielem.
Jak mówi porzekad³o: konia do wodopoju mo¿na doprowadziæ, ale zmusiæ go ¿eby napi³ siê wody, tego ju¿ nie mo¿na.
My przygotowujemy dla klienta najkorzystniejsze potrzebne rozwi±zania, proponujemy zakres ubezpieczenia i wyliczamy sk³adki (s±dzê, ¿e gdyby klienci musieli p³aciæ za ka¿de przygotowanie oferty - jak w banku mieliby znacznie wiêcej szacunku dla agentów). Opieramy siê przy tym wy³±cznie na informacjach udzielonych przez klientów, a wykorzystujemy swoj± wiedzê i wieloletnie do¶wiadczenie. Ostatecznie ka¿dy klient sam decyduje czy chce mieæ taki program ubezpieczeniowy, czy te¿ nie.
Je¿eli ju¿ siê zdecyduje i zaakceptuje nas jako swojego agenta, to musi zrozumieæ, ¿e
oszukuj±c nas, oszukuje samego siebie.
Wiele osób radzi siê w sprawach ubezpieczeniowych znajomych, s±siadów, krewnych, jednym s³owem osób które s± dla nich autorytetami. Nie bior± one wtedy pod uwagê, ¿e zazwyczaj osoby te s± ignorantami w zakresie ubezpieczeñ, nie potrafi± oceniæ swoich w³asnych potrzeb w zakresie zabezpieczenia finansowego, a co dopiero szwagra, czy s±siada, ale skoro kto¶ chce ich s³uchaæ, to chêtnie wypowiadaj± siê na ró¿ne tematy i na temat ubezpieczeñ tak¿e. Je¿eli z czasem taka „ rada” okazuje siê totalnie chybiona, o dziwo nikt nie s±dzi siê ze szwagrem, ¿e ten ¼le mu doradzi³.
Ot ciekawostka polskiej przyrody.
Reasumuj±c: przestrzegamy wszystkich zainteresowanych b±d¼ posiadaj±cych ubezpieczenia ¿yciowe, i nie tylko, aby podawaæ we wnioskach ubezpieczeniowych prawdê, tylko prawdê wg swojej najlepszej wiedzy. To uchroni przed niespodziankami przy wyp³acie roszczeñ.
Je¿eli macie Pañstwo w±tpliwo¶ci co do tego, co mówi agent/doradca zawsze mo¿na zadaæ pytanie mailem i otrzymaæ odpowied¼ na pi¶mie.
Je¿eli nie ufacie Pañstwo do koñca w rozwi±zania proponowane przez doradcê, albo je¿eli kto¶ mówi wam, ¿e ma lepsz± propozycjê, doprowad¼cie do spotkania tych osób i przedstawcie im swoje w±tpliwo¶ci. Niech odpowiedz± na nie i niech dyskutuj± w Waszej obecno¶ci. Z ca³± pewno¶ci± pomo¿e to Pañstwu podj±æ korzystn± decyzjê.
Je¿eli z jakiego¶ wzglêdu nie darz± Pañstwo agenta/doradcy zaufaniem, unikanie kontaktów z nim dzia³a pod ka¿dym wzglêdem tylko na Pañstwa niekorzy¶æ. My doskonale wiemy, kiedy mamy do czynienia z katarem, a kiedy z chorob± dyplomatyczn±. Katar trwa najwy¿ej siedem dni i nie upo¶ledza zdolno¶ci czytania, pisania i odbierania telefonów. Dlatego nale¿y niezw³ocznie poprosiæ towarzystwo o zmianê agenta.
Im prêdzej tym lepiej, aby unikn±æ zabawy w kotka i myszkê.
Szczegó³y jak zwykle na naszej stronie: http://www.agent-aviva.warszawa.pl/
Maciej Lichoñski