Kilkana¶cie lat temu mój Wielki Guru od ubezpieczeñ radzi³ mi, abym uczy³ siê Sztuki Sprzeda¿y, a nie sztuczek sprzeda¿owych.
Zawsze mam w pamiêci Jego s³owa, dziêki którym dzisiaj jestem tym, kim jestem, mam przyjemno¶æ obs³ugiwaæ spory portfel Klientów, a Oni z kolei sami polecaj± moje us³ugi swoim znajomym.
I tak oto biznes siê krêci od wielu lat, pozwalaj±c mi na dalszy rozwój, budowanie bezpieczeñstwa finansowego i kapita³u dla setek rodzin oraz doradzanie tysi±com znanych i nieznanych mi z twarzy osób, które mi siê za to doradztwo nigdy w ¿aden sposób nie zrewan¿owa³y.
Pamiêtam jednak, ¿e „
zapach ró¿y zawsze zostaje na d³oni tego, który tê ró¿ê podarowa³”.
Warto pomagaæ ludziom, warto wspomagaæ ich w pracy, w ¿yciu rodzinym, w dobrych i trudnych chwilach, poniewa¿ zap³ata przyjdzie zawsze, tylko nigdy nie wiemy kiedy, od kogo i w jakiej formie.
I móg³bym ten sielankowy felieton ci±gn±æ w nieskoñczono¶æ, gdyby nie zderzenie z tward± rzeczywisto¶ci±, jak± jest to co¶, co zwykli¶my nazywaæ rynkiem.
Coraz czê¶ciej widzê, jak niektóre firmy próbuj± zawojowaæ rynek ubezpieczeniowy, wydzieraj±c kawa³ki tortu wszelkimi dostêpnymi im metodami, zapominaj±c przy tym niestety o etyce, uczciwo¶ci i elementarnej odpowiedzialno¶ci.
Pewnego dnia, jeden z moich wieloletnich klientów poinformowa³ mnie, ¿e rezygnuje ze wspó³pracy ze mn± i ¿e likwiduje wszystkie polisy swoje i rodziny, poniewa¿ „zmienia firmê”.
Nie chcia³ te¿ ju¿ wiêcej siê ze mn± spotykaæ, „poniewa¿ bêdzie mnie pan namawia³ do zmiany decyzji”.
Po moim zapewnieniu, ¿e nie bêdê go do niczego namawiaæ, umówi³ siê ze mn± na krótkie spotkanie w celu wype³nienia niezbêdnych formularzy zwi±zanych z likwidacj± polis.
Zawsze jestem niezwykle ciekaw, dlaczego ludzie kupuj± polisy, jakie prawdziwe emocje towarzysz± tej decyzji, ale lubiê te¿ wiedzieæ, jakie s± rzeczywiste powody, dla których likwiduj± bardzo dobre polisy ¿yciowe.
Takie te¿ pierwsze pytanie zada³em mojemu Klientowi.
Opowiedzia³ mi o swoim spotkaniu z fantastycznym agentem, który w rêku mia³ nasze ogólne warunki ubezpieczenia (nota bene ju¿ nieaktualne, ale to nie ma dla tej historii znaczenia), z podkre¶lonymi na ¿ó³to niektórymi paragrafami, gdzie – wg s³ów owego agenta – firma, któr± ja reprezentujê, „robi klientów w konia”.
Trzeba przyznaæ, ¿e by³o tego sporo i kilkana¶cie stron OWU a¿ l¶ni³o na kolorowo od ró¿nych zakre¶leñ.
Przeanalizowa³em trzy pierwsze z brzegu zakre¶lone paragrafy. By³o oczywiste, ¿e ów m³ody jeszcze, ale bardzo pewny siebie agent, celowo nieprawid³owo zinterpretowa³ zapisy w OWU, a dok³adniej – tak zosta³ w swojej firmie wyuczony.
S³owa s± tylko s³owami, ale s³owo drukowane, to zupe³nie co innego.
Zaproponowa³em wiêc mojemu Klientowi, aby poprosi³ owego agenta o przes³anie mu mailem tych jego interpretacji, podczas gdy ja ze swej strony przedstawiê swoje.
Klient nasz pan, dajmy Mu wiêc mo¿liwo¶æ porównania obu wersji, ¿eby dopiero wówczas móg³ podj±æ suwerenn± decyzjê.
Tak te¿ zrobili¶my.
Po tygodniu ja przedstawi³em pisemn± odpowied¼ naszego dzia³u prawnego, podczas gdy z drugiej strony… zaleg³a martwa cisza.
Agent nie mia³ czasu na rozmowê telefoniczn±, a na maile nie odpowiada³…
Wczoraj zaprosi³ mnie mój Klient na kawê. Przeprosi³ za zamieszanie. Polisy utrzyma³.
Mnie oczywi¶cie ogromnie ciekawi³o, dlaczego, znaj±c mnie tyle lat, wiedz±c ¿e ani jego, ani nigdy nikogo nie oszuka³em, da³ siê podpu¶ciæ i ju¿ chcia³ zmieniaæ firmê.
Opowiedzia³ mi w szczegó³ach, jak wygl±da³o spotkanie, jak fantastycznie tamten agent by³ przygotowany do rozmowy, która dotyczy³a wy³±cznie krytyki naszej firmy i oferowanych przez ni± ubezpieczeñ.
Ten agent praktycznie zahipnotyzowa³ klienta swoj± pewno¶ci± siebie, przebojowo¶ci± i form± argumentacji.
Mam przyjació³ (i wrogów) w ró¿nych firmach ubezpieczeniowych i doskonale wiem, jak wygl±da tam proces rekrutacji i szkolenia m³odych agentów.
Maj± to byæ m³ode wilki ¿±dne sukcesu, który zapewniæ im mo¿e tylko wykonywanie wy¶rubowanych planów sprzeda¿y (w przeciwnym razie – won!), maj± i¶æ do celu po trupach, niszczyæ wszelkimi metodami konkurencjê, przynosiæ kasê.
To w³a¶nie oni psuj± rynek.
Ich nie interesuj± ¿adne potrzeby klienta. Maj± za zadanie sprzedaæ mu produkt, z którego klient przez wiele lat nie bêdzie móg³ siê wycofaæ. Te produkty generuj± zazwyczaj du¿y zysk dla firmy i tym samym wysok± prowizjê dla agenta, który z tym wiêkszym zapa³em poluje na kolejnych klientów o podobnych lub takich samych cechach psychofizycznych. Poza tym klienta ju¿ ubezpieczonego nie ma potrzeby przekonywaæ o celowo¶ci posiadania polisy.
Po co wiedza? Po co do¶wiadczenie? Po co moralno¶æ? Etyka? Za to nie p³ac±.
Wyuczone na pamiêæ formu³ki, tysi±ce razy przerobiona na æwiczeniach w firmie ¶cie¿ka rozmowy niby handlowej… to dzisiaj klucz do sukcesu!
Klient ma milczeæ, s³uchaæ, podpisaæ, zap³aciæ.
Agent otrzyma³ od swojej potencjalnej nowej „zwierzyny” informacjê, w jakim towarzystwie jest ju¿ klient ubezpieczony – dlatego przyszed³ z OWU naszej firmy. Gdyby klient mia³ polisê w innym towarzystwie, od czci i wiary ods±dzony by³by inny konkurent o ustalonej ju¿ pozycji na rynku.
Dlaczego nadzór ubezpieczeniowy milczy, nie przeciwdzia³a tego typu praktykom, które – trzeba to jasno powiedzieæ – s± niestety czêsto trudne do udowodnienia?
Jak przed takimi praktykami maj± siê broniæ klienci?
Mam szereg pomys³ów, ale czy znajdzie siê kto¶, kto zechce ich wys³uchaæ, a nastêpnie zastosowaæ je w praktyce?
Ze swojej strony, w ka¿dym felietonie bêdê siê stara³ wskazywaæ Pañstwu, Klientom lub przysz³ym Klientom towarzystw ubezpieczeniowych, jak nie staæ siê nigdy ofiar± tych hien ¿eruj±cych na naiwno¶ci, braku dostatecznej wiedzy i do¶wiadczenia.
Na marginesie, problem ma szerszy zasiêg i nie dotyczy zreszt± tylko rynku ubezpieczeniowego.
Nie tak dawno temu do mojego ponaddziewiêædziesiêcioletniego Ojca wpad³o dwóch potê¿nych facetów z firmy X, dostarczaj±cej us³ugi telewizji kablowej. Zainstalowali mu „
za darmo” w 10 minut kino domowe, kazali co¶ podpisaæ i ulotnili siê.
Korzystanie z kina domowego by³o nieodp³atne – przez jeden miesi±c. Po tym okresie nale¿a³o bezwzglêdnie zap³aciæ, bez mo¿liwo¶ci zwrotu urz±dzenia, o czym mojego Taty ci szybcy panowie oczywi¶cie nie poinformowali.
Dla emeryta wydaæ z emerytury 1 300 z³ to „pestka”, skoro kwota jest wspania³omy¶lnie roz³o¿ona na raty po 100 z³.
Ostatniego dnia okresu „próbnego” uda³o mi siê szczê¶liwie zwróciæ ten gor±cy kartofel firmie X, w której bardzo mi³a pani wyrazi³a swe zrozumienie i sympatiê. Przy okazji pani ta opowiedzia³a, jak to jej z kolei podarowano poczt± ksi±¿kê, o zap³atê za któr± firma windykacyjna ¶ciga³a j± przez dwa lata. Ostatecznie, wykoñczona nerwowo i zdesperowana „klientka mimo woli” uregulowa³a fakturê. My¶lê, ¿e przyk³ady mo¿na by mno¿yæ.
Dziwny jest ten ¶wiat - ¶piewa³ nasz Wspania³y i Niezapomniany Czes³aw Niemen.
Na szczê¶cie w tym dziwnym ¶wiecie s± jeszcze nadal ludzie uczciwi i rzetelni, na których mo¿na polegaæ i którym mo¿na ufaæ.
Kontaktów tylko z takimi partnerami szczerze Pañstwu ¿yczê.
Maciej Lichoñski
http://www.agent-aviva.warszawa.pl/